Dostrojenie

Niektórzy ludzie rodzą się z darem uzdrawiania innych, ze zdolnością widzenia innych wymiarów, z umiejętnością posługiwania się Językiem Światła lub wchodzenia w Kroniki Akaszy bez żadnych dodatkowych metod. Tacy ludzie mogą oczywiście więcej dzięki swoim wyjątkowym zdolnościom. To za każdym razem wyjątkowy talent, który zauważamy dzięki spektakularnym pozytywnym efektom. Najczęściej czujemy i doświadczamy działania energii. Wielu z nas ma wystarczająco wysoki poziom wrażliwości, by umieć zweryfikować taki cud.

Czasem jednak nie posiadamy darów albo ich w sobie nie zauważamy. Wówczas możemy korzystać z prostych technik, których można się zwyczajnie nauczyć – np. coś takiego jak EFT. Takie ścieżki są dla każdego bez wyjątków, wystarczy chcieć. Albo wybieramy metodę, w której bramą dostępu jest dostrojenie. Taka metoda również jest dla każdego. Dobrym przykładem może być Reiki. Nie trzeba mieć żadnego daru, inicjacja dostroi ucznia do umiejętności wyczuwania energii i sprawnego posługiwania się jej mocą.

Praca z Językiem Światła należy do tego rodzaju metod, które wymagają bądź wrodzonego czy nabytego daru, bądź dostrojenia. Moim zdaniem nie można się tego nauczyć, jak abecadła. Z założenia to channeling, czyli zdolność przekazywania informacji – a w tym wypadku kodów Światła – ze Źródła do odbiorcy. Zanim odkryłam pracę z Kronikami Akaszy postrzegałam taki przekaz jako coś zastrzeżonego wyłącznie dla osób o specyficznych umiejętnościach odbierania tego, czego nie widzą, nie słyszą, nie czują inni. W Kronikach Akaszy to ja stałam się kimś takim, kto może spisywać dla innych przekazy.

Nie ukrywam – większość z Was wie o tym, że uznałam Kroniki za dostępne dla każdego. Rzeczywiście, dostępne są dla każdego, ale okazuje się, że nie każdy słyszy, nie każdy odbiera przekazy. Spotykam coraz więcej osób, które znając technikę wejścia, nie może efektywnie korzystać z Kronik, bo niczego w nich w środku nie otrzymuje. Przyczyny pewnie są różne, ale faktem jest, że i tutaj brakuje jakiejś umiejętności albo jakiegoś dostrojenia.

Z Językiem Światła jest podobnie – teoretycznie dla każdego, w praktyce, tylko dla niektórych. Podobnie jak śpiewanie, bo chociaż każdy może śpiewać, to nie każdemu to wychodzi. I nikt tu nie jest gorszy ani lepszy, jesteśmy po prostu różni, a nasze dusze mają rozmaite programy. Zatem jeden może przepięknie śpiewać, inny będzie wspaniałym sportowcem, a jeszcze inny może czytać w Kronikach Akaszy lub przekazywać Język Światła. Różnorodność jest zatem podstawą struktury wszechświata.

Wierzę, że należę do tej grupy osób, która samoistnie wskutek wzrostu wibracji dostroiła się do odbioru Języka Światła. Jak opisywałam wcześniej, to Język Światła znalazł mnie i manifestował się w różnych opcjach. Uważam, że nie potrzebowałam inicjacji, ale i tak zdecydowałam, że chcę. Aby być pewną, że przekazuję Światło, a nie coś, co tylko wydaje mi się przekazem. W Kronikach Akaszy od moich Mistrzów otrzymałam dostrojenie i dokładne instrukcje wchodzenia w przepływ Języka Światła. Wiem, że są na świecie także inni nauczyciele, którzy mogą Was dostroić. Znajdą się, kiedy będziecie gotowi.

Jak wszędzie, tak i tutaj warto mieć pewność, co się robi, ponieważ energia płynie za myślą. Przejrzałam wiele stron na ten temat. Pooglądałam rozmaite filmiki na YT i przyznaję, nie wszystko czuję. Niektóre filmy i nagrania są dla mnie puste, więc może być i tak, że komuś tylko się wydaje, że to Język Światła. Nikogo nie oceniam, bo może akurat ta osoba nie rezonuje ze mną… Ale są nagrania, przy których przeszywa mnie niesamowity dreszcz i widzę, jak Światło spływa falami. No cóż, widzę i czuję, więc wątpliwości nie mam. Mam już swoich ulubieńców, którzy doskonale wiedzą, co robią.

Dla mnie weryfikacja też jest ważna. I cieszę się, że niektórzy z Was piszą, że wstawiane przeze mnie glify wywołują przepływ energii i pojawia się przekaz, pojawiają się słowa i myśli. Super! Niech dzieje się Dobro, niech płynie uzdrawiająca energia do wszystkich, którzy potrzebują i do każdego, kto jest na to gotowy.

 Bogusława M. Andrzejewska

Formy Języka Światła

Język Światła może występować w rozmaitych formach. Jest wibracją, która może przeniknąć i połączyć się z dowolną energią. Kiedyś Język Światła kojarzył mi się mocno z malowaniem, z kolorami  bo kolory to dla mnie pasma Światła. Potem odkryłam też rozmaite glify i kody. A kiedy szukałam informacji na ten temat, zobaczyłam osobę o pięknej energii, która wykonywała rozmaite gesty. Tymczasem jest tych form o wiele więcej.

1. Dźwięk

O tym wiem najmniej. Można jednak Język Światła przekazywać śpiewając, nucąc, wydając rozmaite głosy. Ludzie, którzy kochają dźwięk wybiorą właśnie taką formę przekazu.

2. Słowa

Mówienie językami jest znane od lat. Być może niektórzy z Was spotkali uzdrowicieli  znachorów, którzy w procesie uzdrawiania wypowiadali dziwne słowa. Brzmiały one jak zaklęcia, ale wcale niemi nie były. Płynęły samoistnie. Na YT możecie znaleźć nagrania wykonane przez takich praktyków, którzy wypowiadają słowa w nieznanym na Ziemi języku.

3. Gra na instrumentach

Najbliższe mi są  w tym obszarze misy kryształowe i wiem, czuję, że gra na misach uwalnia Światło, które przenika do mojego wnętrza. Ale czuję też Język Światła w bębnach. Zakładam, że każdy instrument może być narzędziem dla Języka Światła. A raczej dla praktyka, który się nim posługuje. Ważne, by rozumieć, że nie każda gra jest kanałem dla Światła. Nie jest to zresztą kwestia umiejętności. Można być wspaniałym artystą muzykiem, ale nie współpracować ze Światłem. To kwestia dostrojenia do bycia kanałem przepływu.

Wspominałam kiedyś, że byłam na kilku koncertach gry na kryształowych misach. Kompletnie mi się nie podobały. Byłam bardzo zagubiona w moim ogromnym pragnieniu posiadania takich mis, kiedy uświadamiałam sobie, że nawet nie chcę słuchać tego „skrzypienia”. Do czasu. Któregoś dnia uczestniczyłam w koncercie gry na misach, który przeniósł mnie w inne wymiary, uzdrowił moje ciało i poczułam Język Światła w dźwięku.

4. Glify

To mi bardzo bliskie. Znaki, znaczki, hieroglify pisane automatycznie. Kiedy odnalazłam u kogoś identyczne znaki jak te, które widzę wewnętrznym okiem, zrozumiałam, że przekaz płynie „z góry”. Nie tylko do mnie. Do wielu osób. Niektórzy łączą to z malowaniem i wypełniają glifami swoje obrazy. Jak wspominałam, nie muszą one mieć jednego logicznego znaczenia. Mogą symbolizować wyrazy, zdania, akapity, całe pojęcia i historie. Każda osoba może doszukać się w nim czegoś dla siebie. Kształt glifu jest impulsem dla podświadomości, dla komórek, dla naszego DNA. Działa w naszym polu energetycznym, a my wcale nie musimy wiedzieć, co oznacza…

5. Obrazy

Malowanie Światłem. Niektórzy ludzie tak malują. I znowu  nie jest to kwestia artyzmu. Można tworzyć dzieła sztuki, a niekoniecznie być praktykiem Języka Światła. Można też malować abstrakcje, które uzdrawiają, bo Światło przez nie po prostu przepływa. Najlepiej oczywiście, kiedy artysta jest praktykiem metody. Mamy wówczas miejsce na czysty zachwyt. Znajduję wielu takich malarzy. Oprócz kształtu i koloru widzę w obrazie przepływające falami Światło. Coś absolutnie bajecznego.

6. Gesty, ruchy, taniec.

To także forma często spotykana. Możecie na YT znaleźć filmy praktyków, którzy przekazują Język Światła z pomocą ruchów rąk. Ruchy te są bardzo charakterystyczne, płynne. Dość łatwo zauważyć, czym się wyróżniają. Natomiast nie sądzę, by były tu jakieś sztywne zasady. Język Światła może wyrażać się dowolnym ruchem, są zatem nawet taneczne formy.

Na Zachodzie istnieją nauczyciele i praktycy, którzy dostrajają w określone formy pracy z Językiem Światła. Mają też sposoby na weryfikację swoich uczniów. Myślę, że to pozytywne zjawisko, ponieważ zapobiega rozmaitym nadużyciom. U nas nie znalazłam nic takiego. Pozostaje nam odczuwać i sprawdzać efekty.

 Bogusława M. Andrzejewska

Przyjaźń ze Światłem

W czasie warsztatów, na których wprowadziłyśmy grupę w Kroniki Akaszy, okazało się, że parę osób bywa w tej przestrzeni od dawna, tylko nie nazywa tego w ten sposób. Być może nawet nigdy tego nie nazywali, po prostu korzystali ze wsparcia wysoko wibracyjnych istot oraz z informacji, które otrzymywali. Niektórzy ludzie rodzą się z darem uzdrawiania energią i robią to bez żadnych kursów i dostrojeń. Podobnie jest z Językiem Światła – możecie z niego korzystać, nie wiedząc, że jacyś ludzie tak to nazywają.

Moja historia wydaje mi się nawet dość zabawna, głównie dlatego, że dopiero teraz wszystkie zagadkowe wydarzenia poukładały się w całość. Opisuję ją, abyście mogli przyjrzeć się swoim własnym doświadczeniom i sprawdzić, czy podobnie jak ja, nie dostrajacie się od dawna do Języka Światła. To moim zdaniem naturalny proces związany w wewnętrznym rozwojem. Sprawdźcie, jak to jest u Was.

Wiele lat temu zaobserwowałam w sobie wewnątrz dziwne gesty, które pojawiały się w wyciszeniu, kiedy weszłam w Pole Serca. Zamykałam oczy i widziałam, jak moje dłonie tańczą. Przyjęłam, że to jakaś pozostałość z innego wcielenia i szukałam znaczenia tych gestów w różnych miejscach, np. w buddyjskich mudrach, a nawet u indonezyjskich tancerzy. Nie znalazłam nic.

Od dawna w wyciszeniu rysuję dziwne wzory. Najczęściej takie, które przypominają unalome. Ale nie tylko takie. Przychodzą też inne. To rysowanie przychodzi z ciszy, jakby chciało ją przerwać. Czasami rysuję fizycznie na papierze, ale częściej pozostają wewnątrz mnie. Każdy ma swoje ulubione gryzmołki, które robi np. kiedy ze znudzeniem uczestniczy w jakimś wykładzie. Jego umysł jest wtedy w stanie alfa – prawie zasypia z nudów. W psychografologii nawet próbujemy je interpretować. Zobaczcie, co malujecie? Czy nie przypomina to glifów Języka Światła?

Kilka lat temu zafascynowały mnie kryształowe misy. Długo były poza moim zasięgiem ze względu na wysoką cenę. Miałam wiele ważniejszych wydatków niż instrument, z którego nie planowałam korzystać zawodowo. Dopiero kiedy odkryłam miejsce, w którym mogłam misy kupić pojedynczo, pozwoliłam sobie na to, aby kompletować je przez wiele miesięcy. Co ciekawe – o wiele bardziej podoba mi się handpan, ale wcale nie chcę go posiadać. Jestem świadoma, że trzeba nauczyć się na nim grać, a nie mam zamiaru zawodowo zajmować się muzyką. Podoba mi się też kalimba, ale nie czuję przy niej takiej magii, jak przy misach.

Misy to jedno z moich największych marzeń, które wiele lat trwało we mnie bez żadnego logicznego uzasadnienia. Jakby wołały mnie do siebie, a ja ze zdziwieniem tłumaczyłam: „po co? Nie jestem muzykiem, nie chcę na niczym grać, wolę słuchać tych, którzy grać umieją”. Poddałam się, ponieważ moje kryształy odnajdują w misach swoje własne wibracje. Kiedy gram, ustawiam dookoła moje piękne kamienie. Energia mis jest niesamowita, mają ogromną moc uzdrawiania. To też Język Światła – dzisiaj to rozumiem.

Najzabawniejsza i jednocześnie najbardziej pokręcona przeze mnie samą jest historia malowania obrazów. Malowanie przyszło do mnie po 50 roku życia, zapowiadane wieloma znaczącymi snami, wizjami i przepowiedniami innych osób. Rzuciłam się na to malowanie ze świadomością, że nie umiem nawet trzymać pędzla. To, co tworzyłam, przypominało malunki małych dzieci w przedszkolu. Nie umiałam i nadal nie umiem malować. Nigdy nie ćwiczyłam tej sztuki. Ale skoro wszechświat mnie tak mocno popychał w tym kierunku, to znaczy, że coś miałam z tym zrobić.

Okazało się, że moje nieporadne bazgroły niosły w sobie moc uzdrawiania. Zmieniały ludzką rzeczywistość. Dzisiaj widzę w moich pierwszych obrazach elementy Języka Światła. Wówczas go nie znałam, ale przyszła do mnie taka informacja i wertowałam internet, by czegoś się dowiedzieć. Jednak zamiast konsekwentnie podążać w tym kierunku i słuchać tego, co do mnie przychodzi, wymyśliłam sobie, że pójdę na kurs terapii malowaniem. Chciałam, by ktoś inny mnie nauczył. Kurs był fajny, ale oparty na czymś zupełnie innym. Zmieniłam styl – jeśli to można nazwać stylem – i wszystko się od razu zmieniło. Coś zgubiłam.

Wszechświat mocno mną wtedy potrząsnął. Ponieważ patrzyłam w swoją nauczycielkę malowania jak w obrazek, zadziało się coś przykrego i finalnie ta pani przestała się do mnie odzywać. Przestałam więc za nią podążać i malować tak, jak mnie nauczyła, dostrzegając, że to nie moje energie. Ale do malowania nie chciałam wracać, chociaż Mistrzowie w Kronikach Akaszy stale mnie do tego namawiali. „Po co mam malować? Nie umiem” mówiłam im. Dopiero dzisiaj rozumiem, co widzieli moi Mistrzowie. Zapewne któregoś dnia ich posłucham. Ponieważ wszystko przychodzi we właściwym czasie – to będzie na pewno najlepszy dla mnie czas.

Światło kocham od zawsze. Ciągle się z nim fotografuję i uwielbiam te wszystkie prześwietlone zdjęcia. Być może to naturalna cecha starej duszy, która schodząc na Ziemię pamięta najważniejsze klucze do Złotej Ery, takie właśnie jak miłość bezwarunkowa i Światło. Stara Dusza musi pamiętać, bo prowadzi tych wszystkich, którzy nigdy nie byli w takiej rzeczywistości, nie mają więc czego pamiętać. Obecnie jest na Ziemi mnóstwo Starych Dusz – zauważyliście? Być może do nich należycie i właśnie dlatego to czytacie, szukając jak ja brakujących klocków do Waszej indywidualnej układanki.

Kiedy na nowo odnalazłam wiedzę o Języku Światła, wszystko połączyło się w całość. Dzisiaj mogę wreszcie powiedzieć, że rozumiem. To nie oznacza, że natychmiast znowu zacznę malować albo zajmę się channelingiem. Raczej nie. Mam swoje ulubione metody uzdrawiania i rozwoju, które dobrze mi służą. Natomiast lubię wiedzieć i rozumieć, co robię. A przecież cały czas gram na misach, a moje dłonie tańczą, kiedy jestem w Polu Serca. Cały czas też dostaję w Kronikach nowe propozycje obrazów do namalowania. Pozwalam się prowadzić. Niczego nie planuję. Otwieram się na to, co przychodzi.

 Bogusława M. Andrzejewska

Co to jest Język Światła?

W dużym uproszczeniu to energia o bardzo wysokiej wibracji, która działa poza naszą świadomością. Może wypełniać nasze ciało, wpływać na cząstki subtelne, uzdrawiać fizyczne komórki i wszystko to dzieje się bez naszego logicznego rozumienia, a być może nawet wyraźnego odczuwania. Aczkolwiek to odczuwanie oczywiście istnieje, ale jest delikatne i może być nieuchwytne dla kogoś, kto nie wie nic na ten temat.

Język Światła porównuje się do pracy z energią Reiki. Kiedy robiąc zabieg przykładamy ręce do ciała, to energia płynie i działa na nas. Możemy odczuwać ciepło, błogość, wzrost wibracji, przyjemność. Może zniknąć ból czy inny dyskomfort. Jednak nie widzimy tej energii i nie zajmujemy się prowadzeniem jej poprzez ciało. Ona działa sobie po swojemu, a my po prostu poddajemy się temu procesowi.

Przy pracy z Językiem Światła jest podobnie  kiedy rozpoczyna się proces, wypełnia nas Światło. Piękne, miękkie, dobre, kochające Światło. Płynie ono z Najwyższego Źródła, aczkolwiek możemy taki przepływ otrzymać od różnych Istot z wyższych wymiarów  od Archaniołów, Mistrzów, Jednorożców. Światło to jest esencją miłości bezwarunkowej. Postrzegam je jako energię nazywaną przez niektórych nauczycieli Światłem Chrystusowym. Czysta miłość w najpiękniejszej postaci.

Przepływ tej silnej energii powoduje głębokie przemiany wewnątrz naszych ciał. Zachodzi proces dostrojenia do idealnej Boskiej Matrycy. Kody z Najwyższego Źródła zostają wprowadzone bezpośrednio do komórek i tam działają poza naszą świadomością. Niektórzy praktycy tej metody określają ją jako sposób komunikacji pomiędzy Najwyższym Źródłem a podświadomością, sposób, który całkowicie omija poziom mentalny człowieka.

Język Światła przybiera rozmaite formy. To mogą być dźwięki, obrazy, glify, gesty, ruchy, słowa w nieznanym języku. Wszystko jest przecież wibracją i Światło jako wibracja może wypełnić zarówno obraz, pismo, jak i dźwięk czy ruch ciała. To zazwyczaj jest spontaniczne. Praktyk Języka Światła jest zwykle w procesie channelingu i po prostu przekazuje to, co płynie przez niego. Czasem to bardzo spektakularne, a czasem delikatne i subtelne, jak Światło wypływające z obrazu lub słońce migoczące na powierzchni wody.

My jednak szukamy rozumienia tego, co zachodzi w takim procesie, taka ludzka natura. Stąd też pojawiają się rozmaite interpretacje glifów, gestów i kształtów. Tymczasem warto pamiętać, że raczej nie ma tu stałych znaczeń. Każdy człowiek może inaczej odbierać i rozumieć dany symbol, kolor obraz czy ruch. I to jest w porządku, ponieważ ta metoda nie wymaga udziału naszych myśli i wsparcia z tej strony. Możemy nie wierzyć i nie rozumieć, a i tak się dzieje. Natomiast na pewno potrzebna jest otwartość  zgodnie z zasadą wolnej woli człowieka.

Uważam, że gotowość na przyjęcie Języka Światła pojawia się wtedy, kiedy najważniejsze lekcje duszy zostały odrobione i zrozumiane. Choroby i inne problemy to z reguły informacja dla człowieka, by zmienił pogląd, wybaczył komuś, zaakceptował coś, odpuścił coś, zaufał, pokochał siebie. Kiedy choćby na poziomie mentalnym to rozumie i podejmuje proces, praca z Językiem Światła może mu pomóc w urzeczywistnieniu.

Dopóki buntujemy się przeciw oczywistym duchowym prawom, takim jak na przykład kochanie samego siebie czy wybaczanie innym, nie jesteśmy w istocie gotowi na żaden uzdrawiający proces. Uzdrowienie ciała zawsze będzie tymczasowe, ponieważ nieharmonijne poglądy (brak miłości do siebie zawsze jest niezgodny z harmonią wszechświata) będą na nowo odtwarzać stare schematy. Także w ciele.

Język Światła działa na poziomie naszego DNA i co ważne dla nas  może uzdrawiać pamięć komórkową. Wielu z nas przerobiło już swoje lekcje, zrozumiało to wszystko, co miało zrozumieć, ale nadal możemy mieć w swoim polu energetycznym rozmaite blokady z poprzednich wcieleń, które zniekształcają nasze wibracje i powodują dyskomfort. Język Światła może to oczyścić poza naszą świadomością, ponieważ udział logiki nie ma tu znaczenia. Przecież i tak nie pamiętamy innych wcieleń.

Ogólnie jednak coraz więcej ludzi wie i rozumie, na czym polega duchowe wzrastanie, dlatego też takie metody jak Kroniki Akaszy czy Język Światła stają się coraz bardziej dostępne. Nie trzeba być wybrańcem, każdy może z takich metod korzystać, jeśli tylko chce i potrafi. Jak zawsze  są ludzie, którzy urodzili się z darem dostępu do Akaszy czy Języka Światła. Tak jak rodzą się ludzie z talentem artystycznym czy poetyckim. Ale wielu innych może się tego nauczyć pracując cierpliwie. Jesteśmy jednak różni. Nie wszyscy musimy zajmować się tym samym.

 Bogusława M. Andrzejewska