Karty Kronik Akaszy

Są obecnie trzy znane mi talie kart oparte na Kronikach Akaszy. Przejrzałam, poczytałam i oczywiście przyznaję, że według mojego odbioru i wiedzy są one mocno połączone z energią w Kronikach, co oznacza, że przekazy z tych kart są czyste i wiarygodne. Zdecydowałam się napisać o nich, ponieważ mogą być ciekawym narzędziem do wykorzystania w trakcie odczytu.

Moim absolutnym faworytem są karty Kroniki Akaszy Wtajemniczenie Małgorzaty Kwietniewskiej. Nie bez powodu napisałam do nich przedmowę. To obszerne opracowanie zawierające ponadczasowe przekazy dyktowane przez Mistrzów. Przekazy pełne ciepła, miłości i mądrości. Absolutnie bezcenne do pracy nad sobą dla każdego, kto chce rozumieć strukturę i sens otaczającego wszechświata oraz doświadczanych wydarzeń. Korzystam z nich cały czas. Wielokrotnie w skomplikowanej sytuacji karty te pokazywały mi oczywistości, o których raczyłam zapomnieć. Wielokrotnie sprawiały, że wszystko stawało się klarowne. Trafiają niezmiennie we właściwy punkt naszego rozumienia.

Książka jest obszerna i z ciekawością można ją czytać niezależnie od losowania kart. Wnosi w nasze postrzeganie wiele cennych odkryć. Pozwala lepiej pojąć to wszystko, co pojawia się w otaczającym nas świecie i poukładać w sobie to pojmowanie. Słowa są pełne dobrej energii i w moim odczuciu mają moc uzdrawiania nas na subtelnych poziomach. Podobnie jak uzdrawia nas samo wejście w Kroniki. Przekazy zawarte w książkach uruchamiają w nas potężne i piękne procesy. Chociaż pisane w sposób klarowny, są jednak przeznaczone dla osób, które już weszły na ścieżkę wzrastania i znają podstawowe pojęcia.

Graficzna oprawa kart to bajecznie kolorowe obrazy Grace Rutkowskiej. Malowane akrylami mandale niosą w sobie piękną energię, która poprawia samopoczucie i dodaje optymizmu. W moim odbiorze są naprawdę świetne! Bardzo je lubię i bardzo gorąco polecam.

Karty Wyrocznia Kronik Akaszy Gabrielle Orr są ładnymi i ciekawymi kartami.  Treści są proste i zrozumiałe dla każdego. Skupiają się na istotnych w rozwoju tematach, takich jak: wybaczenie, samoocena, przyjaźń, zaufanie itp. Do każdej karty autorka proponuje pytania, które można zadać w Kronikach, aby rozwinąć kwestię i otrzymać dla siebie konkretne podpowiedzi. Uważam, że to świetne narzędzie, szczególnie dla początkujących, którzy w ten sposób mogą nauczyć się lepiej formułować pytania do Mistrzów. Warto wykorzystać te karty do nauki czytania w Kronikach.

Poruszane w kartach tematy są też dobre dla wszystkich, którzy zaczynają przygodę z duchowym wzrastaniem. Dla zaawansowanych – niekoniecznie. Aczkolwiek nigdy nie wiemy, co jeszcze przed nami, ponieważ czasem wracają sprawy pozornie dawno przerobione, a wtedy okazuje się, że takie karty też przyniosą cenną podpowiedź. Zatem zawsze można w nich znaleźć coś dla siebie, nawet jeśli od lat pracujemy z tematami rozwojowymi. Nie mam też wątpliwości, że karty są inspirowane i niosą piękną czystą energię.

Karty zawierają bardzo ładne obrazy namalowane przez Judith Yaws. Piękne ludzkie twarze wyrażają mnóstwo emocji. Patrząc na nie możemy utożsamiać się z postaciami na grafikach i odczuwać podobnie. Dla mnie oprawa graficzna w kartach jest ogromnie ważna i w tej talii bardzo tę oprawę doceniam.

Akashic Realm Messengers Patrycji Missakian to talia dostępna jedynie w języku angielskim. Przyznaję, że jeszcze jej nie posiadam, natomiast prześledziłam uważnie karty i opisy, ponieważ uznałam, że są ogromnie intrygujące. W przeciwieństwie do pozostałych talii, ta przedstawia nie tyle rozmaite tematy, lecz pojawiających się w Akaszy Mistrzów. Każdy ma przyporządkowane imię oraz dziedzinę, którą szczególnie się zajmuje. Z jednej strony takie karty zbliżają nas bardziej do samej przestrzeni Kronik nadając Istotom Światła ludzkie cechy, imiona i wygląd. Z drugiej oczywiście mogą funkcjonować jako podpowiedź tematów do przepracowania, ponieważ każda postać zajmuje się konkretnym obszarem naszych problemów.

Od razu chcę też wyjaśnić, że warto podchodzić do obrazów i imion elastycznie, ponieważ Mistrzowie w Kronikach nie mają ludzkich ciał a ich ewentualny wygląd może być dowolny. To wibracje. Możemy zatem postrzegać ich zupełnie inaczej. Nie radziłabym przywiązywać się do proponowanych w tej talii wyobrażeń, ponieważ możemy otrzymać zupełnie inne wizje. Kiedy zapytałam swoich nauczycieli o ich imiona, odpowiedzieli mi, że mogą się tak nazywać, jak zechcę. Dla mnie. Oni sami dla siebie nie potrzebują imion, ponieważ rozpoznają się i określają poprzez charakterystyczne indywidualne wibracje. Warto to wiedzieć. I nie zmienia to faktu, że karty są bardzo ciekawe i niosą wartościowe informacje.

Bardzo ładne wydanie ze złoconymi brzeżkami i eleganckim pudełkiem. Ilustracje kart to odręczne rysunki wykonane kredkami. Niekoniecznie w moim stylu, dlatego dotąd ich nie kupiłam, ponieważ zupełnie nie czuję tej grafiki. Ale to jak zwykle rzecz gustu.

Bogusława M. Andrzejewska

Być Bezpiecznym

Bezpieczeństwo płynie z wnętrza człowieka. Zawsze płynie z wnętrza, tak jak wszystkie inne jakości, których człowiek potrzebuje, uznając je za cenne dla siebie. Bezpieczeństwo bierze się z wewnętrznej siły, która rodzi się wraz z kochaniem siebie. Im bardziej człowiek otwiera serce i wypełnia się miłością, tym mniej trudnych doświadczeń spotyka na swojej drodze.

Dzieje się tak, ponieważ uświadomienie sobie swojego połączenia z Najwyższym źródłem wypełnia człowieka mocą. Pole energetyczne człowieka rozświetla się wówczas i wypełnia bardzo wysokimi wibracjami. To one, to te wibracje działają jak tarcza, która powoduje, że nikt z zewnątrz nie jest w stanie skrzywdzić takiej osoby. W gruncie rzeczy nikt nie ma nawet ochoty, by wyrządzić jakąkolwiek krzywdę, ponieważ wysokie wibracje działają w specyficzny sposób.

Rozświetlone miłością do siebie pole energetyczne człowieka powoduje, że jest on postrzegany przez większość jako Światło: dobre, łagodne, niegroźne, nie będące w opozycji do żadnego działania. Ta naturalna łagodność, tolerancja, akceptacja w sposób podświadomy do tych wszystkich, którzy mają kontakt z takim człowiekiem kochającym siebie naprawdę bezwarunkowa miłością. Dlatego też inne osoby w żaden sposób nie czują potrzeby, by wchodzić z nim w konflikt.

Bezpieczeństwo bierze się z wnętrza, ponieważ wszechświat i wszyscy ludzie, którzy składają się na ten wszechświat są tylko lustrem dla każdej istoty. Kiedy istota wypełnia się Światłem, kiedy jej pole energetyczne promieniuje miłością, wówczas wszechświat może odzwierciedlić tylko miłość. A jeśli z kimś miłość nie rezonuje, odwraca się i odchodzi, nie będzie atakował i zaczepiał. Ponieważ jako lustro może wykonać tylko takie działania, które odzwierciedlają to, co jest w danej istocie.

W ten sposób bardzo wyraźnie można zobaczyć, jak realnie działa wysokie poczucie własnej wartości i kochanie siebie. To nie są tylko puste słowa i nie jest to tylko wyobrażenie, polegające na tym, że człowiek, który jest świadomy swojego połączenia z Najwyższym Źródłem wie, że nie jest tylko ciałem, które chodzi tutaj po Ziemi. I cokolwiek się tutaj zadzieje złego, trudnego, niebezpiecznego – w istocie nie ma żadnego znaczenia dla duszy, dla Światła, które jest prawdziwą esencja każdej ludzkiej istoty.

Każde ciało prędzej czy później znika, rozpada się. To, co przetrwa, to właśnie ta esencja. I można z tego punktu widzenia powiedzieć: „Jasne, nic co tutaj się wydarza, nie ma żadnego znaczenia, to tylko gra i zabawa”. Ale dopóki człowiek funkcjonuje w ziemskiej rzeczywistości – to przeżywa, cierpi i doświadcza, więc nie można lekceważyć tych doświadczeń, które go spotykają. To czego doświadcza ciało, umysł, to czego doświadcza człowiek jako ludzka materialna istota, jest równie ważne.

I właśnie dlatego warto dbać o to, aby ta ludzka istota doświadczała szczęścia, miłości i spokoju, doświadczała bezpieczeństwa. Najprostszą drogą na zapewnienie sobie tu na Ziemi w tej materialnej rzeczywistości maksymalnego komfortu, jest kochanie siebie, jest wypełnianie siebie Światłem na wszystkich poziomach. Pilnowanie, aby pole energetyczne zawsze promieniowało wysoką częstotliwością. To najprostsza recepta i zarazem najbardziej skuteczna.

(spisała Bo Andrzejewska – maj 2021)

Przebudzenie 25

Człowiek, który pracuje nad własnym rozwojem zaczyna zawsze od szukania w sobie wzorca odpowiedzialnego za trudne sytuacje czy niemiłe emocje. Każde doświadczenie jest przecież jakąś lekcją, a złość czy żal drogowskazem prowadzącym do uzdrowienia. Tymczasem nauka nie zawsze wymaga zmiany wewnętrznego kodu, czasem rzecz jest w zmianie myślenia, w zmianie podejścia na poziomie mentalnym. Warto zresztą od tego zaczynać uzdrowienie, ponieważ zmiana myślowego przekonania przekłada się często na pozytywne zmiany w podświadomości.

Niedawno zastanawiałam się nad poczuciem silnego rozdrażnienia, które odczuwałam, kiedy byłam zmuszona przerwać jakieś mniej lub bardziej istotne czynności, aby zająć się szkoleniem czy konsultacją. Lubię swoją pracę, lubię ludzi, z którymi spotykam się na rozmowach i wykładach, zatem zupełnie nie mogłam doszukać się odpowiedzi na pytanie, dlaczego mi to przeszkadza. Nie samo szkolenie, ale raczej to, że o określonej godzinie muszę wszystko odłożyć, by robić coś innego.

Przyjęłam początkowo, że konieczność pracy po prostu narusza moją wolność. Jako numerologiczna Piątka z dnia urodzenia bardzo cenię sobie swobodę i samodzielne dokonywanie wyboru. A konieczność siadania o określonej godzinie do komputera jest trochę, jak smycz, która przypina człowieka do słupa. Ale mimo wszystko brakowało mi w tym logiki. Przecież uzgadniam terminy z klientami, nikt mi niczego nie narzuca, nie ma więc w tym żadnego naruszania mojej wolności. Takie rozumowanie okazało się więc ślepą uliczką. Nie można czegoś wybierać, ustalać, a potem odczuwać złość, że jest tak, jak się wybrało.

Szukając rozwiązania zagadki zauważałam, że to tylko kwestia terminu, a nie samej pracy, bo  jak wspomniałam wcześniej  moja praca sprawia mi dużo radości i jak tylko się zaczyna, całe rozdrażnienie się ulatnia w pięknych wibracjach. Tylko czas, określona godzina była odpowiedzialna za odczuwaną złość. Okazało się, że traktuję wrogo sam czas, który tutaj w tym wymiarze umieszcza nas w określonych klatkach.

Przyczyna zatem zupełnie odległa od psychologii, natomiast związana z byciem „starą duszą”, która nie chce podporządkować się strukturom czasu. Szkolenie czy konsultacja powinno odbywać się wtedy, kiedy wibracyjnie dopasowuję się do tego zjawiska, a nie o określonej godzinie. Innymi słowy wtedy, kiedy poczuję, że to właściwy moment. Odczuwam to w ten sposób, ponieważ jakaś część mnie żyje mocno poza Ziemią. A poza naszym wymiarem czas nie istnieje. Kiedy dusze chcą ze sobą współpracować, dostrajają się do określonego działania i podążają za wibracją. Nie patrzą na zegarki.

Tu na Ziemi musimy wykonywać pewne czynności niezależnie od gotowości  nazywanej często przez ludzi „nastrojem”. Ileż to razy byliście zmuszeni do zrobienia czegoś i myśleliście, że nie wcale nie macie na to nastroju? Kwestia nie leży wcale w jakości doświadczenia, bo czasem nie mamy nastroju na zabawę, na przyjemności, na spotkanie z ludźmi, których poza tym uwielbiamy. Jest to kwestia wibracyjnego dopasowania do określonego zjawiska.

Oczywiście Ziemia rządzi się swoimi prawami i człowiek zwykle umie poukładać swoją częstotliwość w odpowiedni sposób. Ja bardzo szybko dostrajam się do wibracji szkolenia i już po paru minutach jestem w odpowiedniej energii. Większość z nas radzi sobie z tym doskonale. Moje rozdrażnienie wynikało zatem z duchowej świadomości nie-istnienia czasu i absurdalności tego wymiaru, który nie pozwala działać zgodnie z wibracją, tylko zmusza człowieka do zmian częstotliwości, niejako na siłę. Czułam w związku z tym dysharmonię energetyczną.

Myślę, że wiele osób tego doświadcza w rozmaitych sytuacjach. Zgrzyt wynikający z dysharmonii wibracyjnej jest odczuwany wyraźnie, ale często nie jest rozumiany. Przejawia się to najczęściej złością i rozdrażnieniem. Kiedy tupiemy nóżkami i rzucamy złośliwości, ktoś ze zdziwieniem pyta: „Ale o co ci chodzi, przecież nic złego się nie dzieje?”. Tłumaczymy się wówczas: „Sama nie wiem, jakoś tak dzisiaj wszystko mnie złości”. Nie umiemy zrozumieć sami siebie.

I nie widzimy powodu tych emocji, ponieważ nie wynikają z wzorców ani z sytuacji. Wynikają z wyjścia poza 4D. Trzy wymiary to długość, szerokość i wysokość. Czwarty to czas. Jeśli wejdziemy w 5D, dostrzegamy, że czas jest absurdem. Jest smyczą, która zmusza nas do działania zgodnie ze wskazówkami przesuwającymi się po tarczy urządzenia zwanego zegarkiem. Czas jako taki nie istnieje. Ten ruch wskazówek jest umowny, wymyślony przez ludzi w oparciu o przyrodnicze i astrologiczne zjawiska. Nie chcemy działać bez wibracyjnej gotowości. Chcemy sami decydować o tym co i kiedy robimy.

Przebudzenie jest zatem zrozumieniem tego procesu. W wymiarze 5D stajemy się bardziej duszą niż fizyczną istotą. Nasze postrzeganie i odczuwanie wybiega poza ramy znanej dotąd Ziemi. Jednak dopóki żyjemy w fizycznym ciele na Ziemi, jesteśmy podporządkowani zasadom czasu, który rządzi tym światem. Zrozumienie odmienności i charakterystyki środowiska pozwala nam przetrwać. Nie można odłożyć czasu na półkę jako czegoś nieaktualnego i bez sensu. Tak jak nie odkładamy równie bezsensownych pieniędzy czy imion. Takie zjawiska jak czas, finanse czy nazwiska są przypisane do Ziemi w 3D, ale bez tego nie możemy się w tych warunkach poruszać.

Uświadomienie sobie charakterystyki wibracyjnej planety, na której nadal funkcjonujemy pozwala zaakceptować pozorne „absurdy”. Zaczynamy rozumieć, że czas jest nakładką potrzebną, aby odnaleźć się w materii. Pieniądze są nakładką, która potężnie uczy człowieka zasad energetycznych zarządzania materią, a imiona i nazwiska pozwalają w warunkach 3D odróżniać ludzi między sobą.

Ja od dawna nie potrzebuję imion, mogę ich nie pamiętać, ale każdy mój klient, każda osoba, która miała ze mną kontakt jest dla mnie unikalna, niepowtarzalna, jedyna w swoim rodzaju. Pamiętam wibracje, często twarze, uśmiech, nie muszę znać imienia. Wiem, kto jest kim. Dlatego właśnie, nawet w czasie inicjacji Reiki na odległość nie potrzebuję żadnych danych. Inicjuję „tę konkretną wibracyjną istotę”. Czuję ją jako zupełnie odmienną od innych.

Ale nie każdy ma takie odczuwanie. Bez imion ludzie całkiem by się pogubili, ponieważ na tej planecie żyją istoty o różnych wymiarach. Potrzebują więc nazwisk, zdjęć, dat urodzenia. Potrzebują pieniędzy. Potrzebują poukładania wszystkiego w czasie, ponieważ to daje im poczucie ładu i bezpieczeństwa. Paradoksalnie do tematu, prowadziłam kiedyś szkolenia o nazwie: „Zarządzanie sobą w czasie” i wiem, jak bardzo były potrzebne tym, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z wibracyjnym wzrastaniem.

Bogusława M. Andrzejewska