Przebudzenie 15

Zmiany bywają trudne, ponieważ przyzwyczajamy się do ludzi, rzeczy i zjawisk. Lubimy, kiedy wszystko znajduje się na swoim miejscu i pewna odmienność może budzić niepokój. Myślę, że jest w tym też element przywiązania do przyjemności, która wiąże się z jakimiś doświadczeniami. Boimy się je stracić. Chcemy mieć swoje przyjemne doświadczenia i ładne rzeczy. Chcemy sprawdzonego źródła dobrych emocji. Ale nie ma rozwoju bez zmiany, ponieważ ona z definicji zakłada inność i nowość poglądów, działań, przyzwyczajeń.

Każdy, kto chce podążać ścieżką duchowości, wybiera otwieranie się na zmiany. Zaczyna inaczej myśleć i postrzegać świat. Inaczej traktuje siebie i ludzi. Wprowadza do swojego życia zupełnie nowe rytuały i nowe sposoby doświadczania rzeczywistości. Gdyby tego nie zrobił, nie zaznałby rozwoju, ponieważ stagnacja czyli tkwienie w starych schematach myślenia i postępowania wyklucza jakikolwiek wzrost. Także duchowy. Właśnie dlatego wszystkie szkoły rozwoju podkreślają potrzebę przemian. Chociażby małych i oczywiście dopasowanych tempem do indywidualnych możliwości.

Jedna z najmądrzejszych ścieżek filozoficznych świata buddyzm podpowiada, aby się nie przywiązywać do niczego, ponieważ przywiązanie jest źródłem wszystkich cierpień. To prawda. Cierpimy, kiedy tracimy ulubione rzeczy lub rozstajemy się z osobami, które były nam bliskie. Zawsze u podłoża cierpienia leży przywiązanie i chęć powtórnego doświadczania dobrych sytuacji. Uwolnienie od przywiązania jest ogromnie trudne, ale możemy przynajmniej spróbować zrozumieć to na tyle, na ile możemy. Warto też jednak uświadomić sobie, że tęsknota za dobrymi rzeczami, miejscami i doświadczeniami czy ludźmi jest naturalna, choć niekorzystna dla wzrostu.

Możemy natomiast spróbować odwrócić swoją uwagę i dawać ją rzeczom i wydarzeniom, które są przed nami, a nie tym, które odeszły. Zgoda na odchodzenie tego, co spełniło swoją rolę, jest bardzo cennym elementem duchowego wzrastania. Kiedy przeszłość nas pochłania, zabiera nam także mnóstwo energii. Bardzo często kaleczy nas też traumą trudnych doświadczeń. Jednym z istotnych kroków na drodze rozwoju jest uzdrowienie przeszłości i uwolnienie jej. Uwolnić oznacza: pozwolić jej odejść, nie zajmować się nią więcej.

Warto sobie uświadomić, że najczęściej tęsknimy za sytuacjami i emocjami, do których nie ma już powrotu. Bywa, że doświadczyliśmy gdzieś niezwykłego szczęścia, przeżyliśmy pierwszą miłość lub coś równie pięknego. Nosimy w sobie zakotwiczone mocno słodkie wspomnienie, które staje się przywiązaniem. Któregoś dnia trafiamy w to samo miejsce i okazuje się, że ono już nie jest takie samo. Jest inna pogoda, wyrosły nowe drzewa, pojawiły się jakieś budynki, wszystko zszarzało… Bywa, że po latach spotykamy szkolną miłość i dostrzegamy, że stała się zgorzkniałą, smutną osobą o poglądach nie do zaakceptowania dla nas… Przeszłość nie zastyga w czasie. Wszystko się zmienia i – jak pięknie napisała nasza noblistka – nic dwa razy się nie zdarza.

To nie oznacza, że nie warto mieć dobrych wspomnień. To oznacza tylko, że nie warto próbować ich reanimować. Dobrym sposobem na życie i rozwój jest chwytanie każdego dnia i doświadczanie ciągle na nowo nowych rzeczy. Każde piękne wspomnienie można jak zdjęcie schować do szkatułki, by razem z bliskimi przy lampce dobrego wina uśmiechać się do tego co minęło. Ale nie można próbować szukać na nowo tego, co bezpowrotnie odeszło. Tęsknota za przeszłością blokuje wzrastanie.

Otwartość na zmiany oznacza, że nie oglądając się za siebie doświadczamy każdego dnia nowych zjawisk, poznajemy nowych ludzi, testujemy nowe poglądy i próbujemy odnaleźć szczęście w tym, co jest. To oznacza też uśmiechanie się do życia i wiarę, że to, co przed nami jest równie wspaniałe, jak to, co za nami. Bo tak jest w istocie. Uważam, że tęsknota za przeszłością – bodaj najpiękniejszą – i życie wspomnieniami jest wyrazem braku. Tęsknota zawsze jest wyrazem braku. Jeśli myślę pozytywnie i kocham swoje życie, to za niczym nie tęsknię. Czuję wdzięczność do ludzi, którzy mnie uszczęśliwili w przeszłości i zachwyt do miejsc i zjawisk, których dane mi było dotknąć swoimi zmysłami. Żegnam je z uśmiechem i otwieram ramiona na przyjęcie nowych doznań.

Bogusława M. Andrzejewska

Przebudzenie 16

Rozwój duchowy jest nierozerwalnie sprzężony z GOTOWOŚCIĄ. Nie można przeskoczyć wibracji. Nie można niczego przyspieszać. Nie można próbować ciągnąć innych na siłę. Jeśli ktoś nie harmonizuje z określonymi wibracjami, to nie przyjmie ich i związanej z nimi wiedzy. Nie można włożyć rozwoju duchowego łopatą do głowy nikomu. Każdy musi iść własnym tempem. Myślę, że taka zasada dotyczy wielu dziedzin życia, ale w kwestii duchowego wzrastania jest bardzo szczególna.

Podpieram się tutaj własnym doświadczeniem. Pamiętam, co myślałam 20 lat temu i jak reagowałam na pewną ezoteryczną wiedzę. Nadal mam w domu książki, które kiedyś wydawały mi się bezsensownym bełkotem, a obecnie traktuję je jak cudowne, olśniewające mądrością skarbnice. Zmieniamy się, dorastamy. Ale najważniejsze znaczenie ma w tym względzie wibracja. Jeśli jest niska, nie jesteśmy w stanie przyswoić pewnych elementów. Po prostu to niemożliwe. Ponieważ rzecz nie w zrozumieniu, do którego można się zmusić, rzecz w urzeczywistnieniu.

Wyobraźmy sobie przez moment, że mamy pojazd do przenoszenia się w czasie i wjeżdżamy nim w czasy średniowieczne lub wprost do jaskini w epoce kamienia łupanego. Wysiadamy i obdarowujemy żyjących tam ludzi zegarkami, mikserem, tosterem, telewizorem. Po pierwsze mogą się na nas rzucić z maczugami i próbować nas zatłuc. Ze strachu. Nie rozumieją, że niesiemy im dobro. Pojmują świat po swojemu.

Po drugie – przyjmijmy przez chwilę, że przestają się nas bać, po czym rzucają się na otrzymane urządzenia i kaleczą sobie palce. Po trzecie – wreszcie znajdujemy wśród tych istot kogoś szczególnie otwartego, kto siada obok i chętnie uczy się obsługi nieznanych mu współczesnych urządzeń. Jednak problemem jest źródło energii. Jeśli nie zbudujemy tym istotom prądotwórczej elektrowni wodnej, wiatrowej czy słonecznej, to na nic wszystkie te urządzenia.

Ta metafora nie jest oderwana od rzeczywistości. Kiedy zaglądam przypadkiem do grup rozwojowych na społecznościowych portalach, to czuję się właśnie tak, jakbym wylądowała w jaskini. Mówi się tam o nienawiści, o braku bezpieczeństwa, o zagrożeniach, o złych istotach… Tematy tam poruszane i wygłaszane tam mądrości mają się do duchowego wzrastania tak, jak mikser do jaskini. Nijak. Można nim mieszać tylko błoto. Raz jeden odezwałam się protestując, bo nie umiałam się powstrzymać, kiedy admin perorował, że „przebudzenie to zero tolerancji…” Nieważne dla czego i kogo. Tolerancja jest podstawą przebudzenia. Bez tolerancji i akceptacji nie ma przebudzenia. O czym więc rozmawiać? Podjęłam delikatną próbę dyskusji, ale jaskiniowcy pomachali mi przed nosem maczugami. Zniknęłam stamtąd szybciej niż się pojawiłam.

Nie ze strachu, nikt mnie nie chciał zjeść, a i ja umiem tworzyć dobrą dla mnie energię bezpieczeństwa. Ale poczułam, że jaskinia nie jest moim miejscem, a ci ludzie nie są gotowi na wiedzę, którą próbuję im pokazać. Po co komu w jaskini komputer? Ludzie, którzy tam siedzą, bardziej potrzebują ogniska, przy którym mogą się ogrzać, w które mogą patrzeć i regenerować siły. To ważne, by zrozumieć, że każdy jest we właściwym dla siebie punkcie. Istotą tego zrozumienia nie jest drwienie z jaskiniowców, że nie umieją docenić komputera. Istotą jest pojęcie, że na pewnym etapie ognisko jest bardziej korzystne i nie należy nikomu wpychać na siłę, tego co dobre dla nas, czy tego, co nam się podoba.

Jestem Starą Duszą. Posiadam wiedzę, która jest niedostępna dla wielu ludzi. Odkrywam ją każdego dnia, ciągle na nowo. Jest na Ziemi wielu takich ludzi jak ja. Ale nasza wiedza nie jest zrozumiała dla każdego. Człowiek, by ją przyjąć i urzeczywistnić, potrzebuje swoistej „elektrowni”. Tą elektrownią są wysokie wibracje wypracowane samodzielnie w oparciu o charakterystyczne postrzeganie świata. O medytację, o miłość bezwarunkową, o dobroć serca, o zachwyt i radość, o akceptację. Ktoś, kto przebudzenie postrzega jako „zero tolerancji” ma wibracje zbyt nisko, by dostroić się do częstotliwości prawdziwej duchowości.

Pięknie wpisuje się w to wszystko legenda o Buddzie. Jak pamiętamy, początkowo podążał on za rozmaitymi teoriami i próbował różnych religijnych systemów. Bez efektu. W którymś momencie usiadł pod drzewem boddhi i połączył się z boskością w sobie. To trwało według legendy kilka lat i był to proces podnoszenia wibracji, która w efekcie doprowadziła do oświecenia. Z jednej strony przypomina nam ta legenda, że najwyższa prawda przychodzi przez portal serca, a nie z rozmaitych teorii spiskowych, którymi ludzie chcą dzisiaj zastąpić stare religie. Z drugiej potwierdza, że potrzebujemy czasu, żeby nasze wibracje dostroiły się do wznoszącej się energii. Budda się nigdzie nie spieszył. Medytował pod drzewem tyle, ile potrzebował i nikt z zewnątrz nie próbował go pouczać ani wręczać mu swojego komputera.

Bogusława M. Andrzejewska

Kolorowo

Od dawna fascynowały mnie barwy liczb, ponieważ często widzę ich kolorową aurę. Myślałam też o tym, by stworzyć kolorowe portrety numerologiczne, co mogłoby ułatwić pracę z podświadomością. Ale też byłoby na pewno piękną formą twórczości. Szukałam więc przyporządkowań opracowanych przez tradycyjną numerologię i rzeczywiście znalazłam kilka. Rzecz w tym, że nie rezonują one do końca z charakterem liczb.

Pierwsze z nich opiera się na kolorach czakr. Przypisano tu liczby kolejnym centrom energetycznym, co z założenia musi być niespójne. W jaki sposób liczba Dwa ma rezonować z kolorem pomarańczowym? Gdzie w pomarańczy kobiecość, łagodność, sensytywność, intuicja? Jestem urodzeniową Jedenastką, zatem i Dwójką, podobnie wibruje moje imię i mój mąż, znam zatem naturę tej wibracji bardzo dobrze. Nie pasuje zupełnie do pomarańczowej barwy, od której nawiasem mówiąc zawsze mnie odrzucało. Myślę też, że kwintesencja kobiecości reprezentowana przez Dwójkę wyraża się w żywiole wody, szukać więc Dwójki należy w niebieskościach, zieleni czy srebrze. Warto sięgnąć do symboli chociażby tarotowej Kapłanki. Nie czuję zupełnie pomarańczowej Kapłanki.

Podobnie, gdybyśmy poukładali liczby według znaków zodiaku – to też nie zadziała. O ile Baran ma cechy Jedynki a Skorpion Ósemki, to już Rak ma się nijak do Czwórki, a Panna jest tak daleko od Szóstki jak Alfa Centauri od Ziemi. Myślę, że znajdziemy kilka powiązań liczb z astrologią, ale nie możemy wrzucać jednego systemu na drugi „jak leci”. Przyporządkowania zatem, choć wzmocnione tradycją, są zupełnie z powietrza. Trudno tutaj mówić o jakiejkolwiek spójności symboli.

Proponuję zatem układ zmodyfikowany do jakości reprezentowanej przez poszczególne liczby. Podpowiadam też pewne powiązania z astrologią i ze światem kryształów.

  1. Jedynka – to liczba męska, pełna dynamiki, ognia, energii, mocy. Znaczeniowo bardzo podobna do energii Barana i Marsa. Kolor CZERWONY jest tutaj bardzo odpowiedni.
  2. Dwójka – wibracja żeńska, łagodna, intuicyjna, emocjonalna. Żywioł wody i Księżyca. Spójna z energią Raka. Proponuję kolor TURKUSOWY, aczkolwiek pasuje tutaj też kolor Morski, Niebieskozielony, czy Srebrny i Szary.
  3. Trójka – wibracja radości, komunikacji, zabawy. Wewnętrzne dziecko, które nigdy się nie starzeje. Blask i światło. Twórcza fantazja. Energia znaku Bliźniąt i Merkurego. Kolor ŻÓŁTY.
  4. Czwórka – materia, finanse, ciało, konkret, praca i stabilność. Znak Panny, żywioł Ziemi. Dobry byłby pewnie brąz, ale dla mnie nie ma w brązie światła. Za to ZIELEŃ jest symbolicznie odpowiednikiem uzdrawiania i finansów. Myślę, że to optymalny wybór
  5. Piątka – wiedza, zmysłowość, poznawanie świata, nauka, ale też ciągły ruch. Element powietrza, Merkury, a więc Bliźnięta i trochę Panna. Trochę – Panna jest uporządkowana, Piątka jest chaotyczna. Na pewno widzę tutaj też trochę Wodnika i Strzelca. Piątka nie jest moim zdaniem jednoznacznie dopasowana do jakiegokolwiek znaku. Kolor NIEBIESKI. Chociaż srebro też tu pasuje.
  6. Szóstka – miłość, harmonia odpowiedzialność, macierzyństwo. Czuję tu intensywny RÓŻOWY. Ta wibracja jest tak mocno oparta o czakrę serca i różowy promień, że w zasadzie trudno wybrać inny kolor. Można go ewentualnie połączyć z elementami kobiecej wodnej energii. Znak Raka i Wagi. Wenus i Księżyc.
  7. Siódemka – duchowość, introwertyzm, medytacja, wgląd. Także inteligencja i mądrość. Znak Ryb, planeta Neptun. Zdecydowanie dla mnie to kolor FIOLETOWY.
  8. Ósemka – władza, seks, pieniądze, biznes. Transformacja materii. Skorpion. Mars i Pluton. Kolor tu czuję mocno czerwony, zapewne poprzez wpływ Marsa, ale może być również GRANATOWY, w którym jest silny element władzy.
  9. Dziewiątka – altruizm, współczucie, duchowość, nauczanie duchowe. Dobroć. Znak Ryb i Strzelca, Jowisz. Ale są też wpływy innych znaków. Kolor BIAŁY jako pełne spektrum wszystkich pozostałych. Dziewiątka jako ostatnia liczba mieści w sobie jakości wibracji od 1 – 8.

Liczby Mistrzowskie

11 – Jedenastka, która ma wiele z Dwójki, nadal jest liczbą kobiecą, emocjonalną, wrażliwą, wzbogaconą jednakże o wgląd parapsychiczny i misję duchowego prowadzenia innych.  Kolor SREBRNY jako rozświetlona wersja szarości albo światło księżyca odbijające się na powierzchni turkusowej wody.

22 – Dwadzieścia Dwa, sporo energii Czwórki, mistrzostwo w materii. Nauczyciel duchowy biznesu, uzdrowiciel. Władza nad materią. Kolor ZŁOTY, który razem z zielonym tworzy promień uzdrawiania.

33 – Trzydzieści Trzy, nauczyciel duchowy miłości, mocno osadzony w różowym promieniu serca. Zawiera element kobiecej, opiekuńczej Szóstki. Kolor MAGENTA. Róż wzmocniony duchowością fioletu.

44 – Czterdzieści Cztery, mistrz prosperity, transformacji i uzdrawiania. Potężna moc przekształcania energii. Niesie w sobie siłę Ósemki. Kolor INDYGO, czyli granat wzmocniony duchowym fioletem.

Ponieważ kolor to wibracja światła, nie ma w tym zestawie brązu i czerni. Czarny kolor jest dla mnie całkowitym brakiem światła, a brązowy mrokiem, który wydobywa z ciemności tylko przekrzywione kształty. Te dwie barwy nie uzdrawiają i nie wzmacniają, mogą mieć znaczenie wyłącznie w procesie diagnostycznym, jeśli ktoś pracuje w tym znaczeniu z kolorami.

Oczywiście w procesie tworzenia harmonii w polu energetycznym wykorzystuję Kryształy. Kolor jest dla mnie tylko częścią procesu. Zatem spróbowałam dopasować do systemu kolorystycznego najpopularniejsze kamienie, ale zakładam, że dobry będzie każdy, który jest dopasowany barwą. Poniżej opisuję przełożenie numerologii na litery z propozycjami kryształów. Jest tu kilka różnic, które nasunęły się same.

  1. Litery A – J – S

Czerwone – jaspisy, granat, karneol, rubin. Wyjątkiem jest litera A. Ponieważ jest najpopularniejszą literą w języku polskim, nie może jej reprezentować średnio znany lub rzadki kamień. Zastosowałam tu KWARC GÓRSKI, najbardziej uniwersalny, najmocniejszy i zarazem najczęściej występujący kryształ. Jest przejrzysty, może zatem pełnić rolę JOKERA, który zastępuje każdy inny kolor.

  1. Litery B – K – T

Turkusowe albo srebrne – turkus, chryzokola, quantum quattro. Chryzokola ma bardzo silną kobiecą energię, jest zatem idealna do tej wibracji, litera B zawsze była dla mnie w jakości tego kamienia. Dla litery K, która jest w istocie wibracją mistrzowską 11/2 proponuję dodatek srebra lub iryzującego połysku, a więc kamienie księżycowe i labradoryty.

  1. Litery C – L – U

Żółte – cytryn, bursztyn, kalcyt miodowy, jaspisy, złote tygrysie oko.

  1. Litery D – M – V

Zielone – awenturyn, amazonit, chryzopraz, szmaragd, dioptaz, diopsyd, niektóre agaty. Ponieważ litera V ma w istocie wibrację mistrzowską 22/4 proponuję zieleń ze złotem, czyli heliotrop z połyskującymi złotymi kropeczkami. Ładnie rezonują w tej roli także dioptaz i szmaragd.

  1. Litery E – N – W

Niebieskie – chalcedon, angelit, celestyt, kalcyt niebieski, howlit, agaty, larimar, akwamaryn.

  1. Litery F – O – X

Różowe – kwarc różowy, morganit, manganokalcyt, rodochrozyt, kunzyt, różowy opal andyjski, różowy girasol.

  1. Litery G – P – Y

Fioletowy – ametyst, tanzanit, sugilit, czaroit.

  1. Litery H – Q – Z

Granatowe – sodalit, lapis lazuli, dumortieryt, szatukit, agaty.

  1. Litery I – R

Białe – selenit, kwarc mleczny, opal biały. Ponieważ ta wibracja niesie w sobie jakości pozostałych liczb, proponuję też kamienie tęczowe, wielobarwne, takie jak anielska aura albo fluoryt.

Jest to układ, który opracowałam w oparciu o własny odbiór wibracji liczb i liter oraz energii kryształów. Nie każdy musi czuć tak samo, możecie mieć własne spojrzenie na temat. Jest to zatem propozycja, a nie jakaś prawda absolutna. Dodam też, że są w sieci różne przyporządkowania kolorystyczne, można więc zawsze wybrać sobie coś, co z nami rezonuje.

Bogusława M. Andrzejewska

O Szukaniu dobra

W tym czasie szczególnie ważne jest skupienie się na tym, co dobre. Świadome podnoszenie energii w kierunku miłości, szczególnie miłości do samego siebie. Pomimo że energia stała się lżejsza, pomimo że wiele problemów zdaje się rozwiązywać, znikać, w gruncie rzeczy cały świat jest przygnieciony energetyką sytuacji. To, co się wydarzyło, miało wpływ nie tylko na ludzkie samopoczucie, ale też na ekonomię. Jest ciężka i smutna energia, która działa przytłaczająco. Dlatego też wiele osób może w tym okresie odczuwać smutek, zniechęcenie, poczucie psychicznego zmęczenia.

To jest czas, w którym warto świadomie podnosić sobie wibrację. Na wiele sposobów – można słuchać pięknej muzyki, można tańczyć, można malować, można wykonywać mnóstwo innych zajęć. Ważne by te zajęcia sprawiały radość i podnosiły energię. Można sobie pomagać także poprzez kontakt z naturą. Każdy, kto tylko może sobie na to pozwolić, powinien czerpać z dobrodziejstwa natury, chodzić do lasu, słuchać śpiewu ptaków, przytulać się do drzew. Oddychać głęboko, szczególnie w sosnowym lesie, ponieważ sosny mają wyjątkowy dar podnoszenia ludzkiej wibracji.  

Warto też jak zwykle dać uwagę miłości do siebie, ponieważ to jest najsilniejsza metoda uzdrawiania człowieka i to na wszystkich poziomach. Kochanie siebie pięknie uzdrawia ludzkie ciało, ale dziś chcemy zwrócić uwagę na uzdrawianie ludzkiej duszy, na podnoszenie nastroju, na uzdrawianie smutku, lęku, poczucia przytłoczenia. Miłość do siebie można rozwijać także na wiele sposobów. Jest dostępnych sporo ćwiczeń. My od siebie polecamy bardzo wszelkie ćwiczenia związane z koherencją serca. Poszukajcie takich miejsc, w których możecie tego typu ćwiczenia poznać i wykonywać.

Oprócz tego warto nauczyć się odczuwać miłość. Nie jest to skomplikowane. O wiele lepiej niż wszelkiego rodzaju afirmacje działa odczuwanie. Może to wyglądać następująco: wystarczy położyć dłonie na sercu, pomyśleć o kimś, kogo się kocha bezwarunkowo. O dziecku, psie, kocie, matce, przyjacielu. A następnie poczuć tę miłość i być w niej. Być w niej długą chwilę tak, by ogarnęła, otuliła swoim ciepłem całe serce. Następnie to uczucie można rozprowadzić po swoim ciele myśląc intensywnie: „kocham siebie na wszystkich poziomach. Wypełniam siebie miłością na wszystkich poziomach. Jestem miłością”.

To pomaga jeśli jest robione systematycznie, warto więc każdego dnia poświęcić parę minut na wypełnianie się w ten sposób kochaniem. Właśnie po to, by odnaleźć w sobie siłę, właśnie po to, żeby podnieść swoje wibracje. Po to, by wyjść z zamętu spowodowanego przez specyficzną sytuację na świecie. Sytuacja ta minie, jak wszystko i zmierza ona do tego, by Ziemia podniosła swoje wibracje i rozświetliła się mocniej na poziomie ludzkiego istnienia. Ale to jeszcze potrwa. Właśnie dlatego warto mieć narzędzia, dzięki którym można czuć się dobrze w codzienności. Dzięki którym można funkcjonować z miłością, radością i tym wszystkim, co pomaga człowiekowi odnaleźć sens życia. Szukajcie tego co dobre i pełne miłości. Szukajcie tego, co dobre i pełne radości. Tych zjawisk, tych rzeczy, tych ludzi jest wokół Was mnóstwo. Znajdziecie. Bez problemu.

(spisała Bo Andrzejewska – czerwiec 2020)

O Praktyce

To szczególny czas, który niesie w sobie ukryte prezenty dla ludzi. Dla wszystkich tych, którzy zainteresowani są duchowym wzrastaniem. Jednym z tych prezentów jest odnalezienie swojej wewnętrznej ciszy. Szczególnie te osoby, które zmuszone są przebywać w domu, mają teraz więcej czasu dla siebie. Ten czas warto przeznaczyć na bliskość, na miłość, na twórczość. Ale też dobrze byłoby odnaleźć  przestrzeń na duchowe praktyki.

To na co nie ma czasu, kiedy człowiek jest zabiegany, zapracowany, kiedy w pośpiechu biegnie do pracy, a po pracy na powrót do domu. Teraz jest przestrzeń na to, żeby nie tylko wejść w medytację, ale zrobić też rozmaite  ćwiczenia, dzięki którym uda się wznieść swoją energię wyżej i wyżej. Nie bez powodu od dawna uważano, że najtrudniejsze czasy najmocniej sublimują ludzką energię. I widać to wyraźnie, że kiedy wydarzenia są skrajnie trudne, to i człowiek reaguje w sposób skrajny.

Jedni wpadają w panikę, zanurzają się w niej po szyję i pozwalają, aby strach ich zjadał kawałek po kawałku. A inni wręcz przeciwnie: uciekają od strachu i od trudnych myśli w piękne, bezinteresowne pomaganie innym. Altruizm rozświetla serce. Bezinteresowne działanie dla innych w trudnym czasie fantastycznie podnosi energię. Jest to cudowna ścieżka i cudowny wybór kochających złotych serc. Można by rzec, nie trzeba nic więcej, właśnie dlatego, że praktyka dobroci, praktyka szczodrości, praktyka altruizmu podnosi energię. I to jest to, czego człowiek teraz najbardziej potrzebuje.

Ale można też podążać jeszcze inną ścieżką. Można odnaleźć wreszcie czas na to, by porobić rozmaite duchowe praktyki i ćwiczenia. Nie tylko medytacje. To może być też każde inne ćwiczenie, w którym człowiek dociera do swojego wewnętrznego źródła mocy. To może być praktyka jogi, praktyka tai-chi, praktyka innych ćwiczeń, które pozwalają oczyścić energię, zrównoważyć ją i wznieść się wyżej na kolejny poziom rozowju. Poprzez podnoszenie częstotliwości tak naprawdę.

Podnoszenie wibracji najszybciej odbywa się wtedy, kiedy człowiek pracuje świadomie z miłością bezwarunkową. Kiedy poprzez dobroć swojego serca pomaga innym, troszczy się o innych, wspiera innych ludzi. Ale można to uzupełnić także praktyką medytacyjną i duchową w takiej formie, jaka jest najbliższa danej osobie. Praktykowanie ciszy, praktykowanie docierania do źródła swojej mocy, przyspiesza rozwój. Ponieważ kiedy skupiamy się miłości bezwarunkowej, na świetle, na czystości portalu swojego serca, wówczas wzmacniamy to, na czym się skupiamy.

I to bardzo ważne, aby wiedzieć, że każda myśl zasila to, o czym się myśli. Dlatego praktyki, w których człowiek skupia uwagę na miłości, na dobru, na pomaganiu, zawsze wznoszą człowieka w rozwoju. I dzisiaj jest taki czas, który można wykorzystać, aby jeszcze bardziej, jeszcze intensywniej podnosić swoje wibracje. To będzie przynosiło lepsze samopoczucie. To będzie przynosiło też pewne przyspieszenie dla całej Ziemi, dla całej ludzkości. Ponieważ cokolwiek robi jeden człowiek, robi to też dla wszystkich innych istot czujących.

(spisała Bo Andrzejewska – czerwiec 2020)