Życzenia

Życzę Wam cudownego Nowego Roku 2024. Życzę Wam radości, pomyślności, spełnienia marzeń, wielu wspaniałych sukcesów. Niech pojawią się dla Was cudowne możliwości. Ale przede wszystkim życzę Wam, aby Nowy Rok przyniósł mnóstwo najpiękniejszej miłości do siebie. Takiej prawdziwej po czubki włosów. Żebyście na poziomie każdej swojej komórki i w każdym kwancie swojego istnienia poczuli potężne kochanie dla własnej istoty. Niech Was wypełni i otuli całą swoją mocą. Niech Was wspiera w każdej chwili, w każdym działaniu, w każdej decyzji.

To największa siła wszechświata, która może nam dać wszystko, czego pragniemy. Niezależnie od tego, co jest teraz naszym priorytetem. Z kochania siebie wyrasta przecież dobre zdrowie i doskonałe samopoczucie. Z tej pięknej jakości bierze się wszelka obfitość i bogactwo. To dzięki kochaniu i docenianiu siebie spełniamy marzenia, zdobywamy szczyty, zarabiamy duże pieniądze i osiągamy rozmaite sukcesy. To dzięki tej sile otaczamy się dobrymi, lojalnymi przyjaciółmi, na których możemy polegać. To moim zdaniem najlepszy i najbardziej niezawodny magnes dla szczęścia.

Bardzo ważna jest świadomość tej mocy, ponieważ każdy z nas ma do niej dostęp bez żadnych warunków. O ile dla sukcesu przydatny może być określony talent czy odwaga, a dla pełnego konta trzeba zawinąć rękawy i wykonać jakieś działania lub zwyczajnie pochodzić do pracy, o tyle dla relacji z innymi ludźmi wystarczy obdarzyć samego siebie uczuciem. Oświetli nas ono jak wewnętrzna lampa i przykuje spojrzenia tych, którzy odzwierciedlą to pozytywne nastawienie i przeleją na nas swoją sympatię, przyjaźń czy wreszcie miłość.

To właśnie wysokie poczucie wartości decyduje o tym, czy mamy wspaniały, udany związek i czy tworzymy wartościowe przyjaźnie. Ale co ważniejsze – szacunek i docenianie siebie chroni nas przed brzydkim ocenianiem i krytykowaniem innych ludzi. Kiedy mamy w sobie dużo ciepłych uczuć wobec siebie, potrafimy z miłością patrzeć na innych, nawet wtedy, kiedy czyjeś zachowanie nie budzi naszego zachwytu. Lubiąc siebie, pozwalamy sobie na bycie “niedoskonałym”, ale na zasadzie przeniesienia – także innym pozwalamy na popełnianie błędów.

Rzecz nie w ślepym przyjmowaniu podłego ludzkiego zachowania. Ludzie są różni i różnie postępują. Czasem robią rzeczy, których absolutnie nie chcemy zaakceptować. Możemy zawsze wybierać z czym i z kim nam po drodze, a z czym i z kim nie. Jednak wysoka samoocena chroni nas przed zatruwaniem samych siebie jadem potępiania. Często powtarzam, że istotne jest, by nie krytykować drugiego człowieka. Jeśli możemy zmienić czynione przez kogoś zło lub go powstrzymać przed złem – robimy to. Jeśli nie mamy na to żadnego wpływu, zamknijmy buzię i zajmijmy się swoimi sprawami.

Bez sensu jest obmawianie innej osoby złymi słowami dla samego poniżenia, pogardy i napawania się krytyką. Ludzie często to robią w złudnej nadziei dowartościowania samych siebie. Im gorszy ktoś inny, tym lepsi sami sobie się wydają. To iluzja. Człowiek, który kocha siebie, nie traci zdrowia i energii na złe myśli o innych, bo za każdym razem mówimy do siebie i o sobie. Nasza podświadomość słucha i przyjmuje do siebie także wszelką krytykę innej osoby. Zatem im częściej myślimy o kimś: “idiotka” czy “drań”, tym mocniej programujemy sobie takie właśnie jakości. Mówimy o sobie – tak to odbiera podświadomość.

Oczywiście mówienie o innych dobrych rzeczy też na nas działa, warto więc ludzi chwalić i doceniać, a nie krytykować. Szczere podziwianie innych wzmacnia nas i podnosi naszą samoocenę. Potępianie kogoś nawet tylko w myślach, programuje w podświadomości te wszystkie złe jakości, które wymieniamy. A przecież zdarza się, że w złości nakręcamy się i całymi dniami potrafimy o kimś źle myśleć – w kółko i w kółko. Stąd takie ważne jest wybaczenie drugiemu człowiekowi, aby przestać powtarzać w swojej głowie złe myśli i uchronić samego siebie przed paskudną energią.

Bo w tym wszystkim jest jeszcze i taka pułapka, że krytykowanie i pogarda bardzo obniża nam wibracje, osłabia naszą aurę. Powoduje osłabienie naszych naturalnych mocy, utrudnia więc zarabianie pieniędzy, dobre samopoczucie, przyjaźnie, osiąganie twórczych efektów w pracy. Nie warto dla napawania się drwiną i obrzydzeniem wobec kogoś, kogo nie lubimy, narażać się na widoczne w życiu straty i problemy. Naprawdę nie warto. Jeśli ktoś jest naprawdę złą osobą i nie da się go lubić, to można zwyczajnie o nim nie myśleć, nie zajmować się jego życiem. To wystarczy. Miłość do siebie ułatwia nam przekierowanie uwagi na siebie i swoje szczęście, zamiast tracenia sił na pogardzanie inną osobą.

Życzę Wam zatem w Nowym Roku spokojnej akceptacji tego, co jest i wyjścia poza złośliwość, drwinę i pogardę. Uwolnienia się od wszystkiego, co nie jest miłością. Otulenia siebie najpiękniejszymi uczuciami i doceniania siebie we wszystkich ważnych chwilach. Niech to będzie dla nas wszystkich rok Miłości, akceptacji, tolerancji i pokoju. 

Bogusława M. Andrzejewska

Nieuczciwość

W niedawno napisanym artykule powoływałam się na kogoś, kto w czambuł potępiał każdą zdradę. Wychodził z założenia, że zdrada jest czymś nie do przyjęcia, świadczy o niedojrzałości i braku uczuć wyższych. Ostatnio spotkałam się z poglądem odwrotnym – ktoś przekonywał, że będąc w stałym związku można potajemnie utrzymywać kontakty seksualne z wieloma osobami. Ukazała się nawet książka, która promuje takie działania. Cóż – ze skrajności w skrajność.

Pierwsza moja refleksja była bardzo smutna, bo to pokazuje, że ludzie całkowicie stracili moralny kompas i nie odróżniają dobra od zła. Bawią się słowem, wchodzą w demagogię i manipulują innymi zgodnie ze swoją aktualna potrzebą. Przykre to, bo zasady tworzenia zdrowych i pełnych miłości relacji są dla mnie takie oczywiste, że aż dziw bierze, co ludzie wymyślają.

Jeśli dodalibyście odruchowo: “…i po co?”, to tutaj odpowiedź jest dla mnie jednoznaczna. Pisanie książek, które manipulują czytelnikiem, jest spowodowane komercją. Zdrady małżeńskie są dość powszechne i temat ciągle budzi wielkie zainteresowanie. Każdy zdradzający mąż i każda zdradzająca żona ucieszy się, kiedy zobaczy książkę udowadniającą czytelnikom, że zdradzanie partnera jest czymś całkiem normalnym i całkiem w porządku. Jest popyt – jest i sprzedaż. A wydawnictwo wyda najgorsze bzdury, jeśli tylko wie, że te bzdury się sprzedadzą. Liczy się przecież zarobek, nikt nie prowadzi wydawnictwa, by szerzyć mądrość, prawdę czy dobro, ale by zarabiać.

Wracając do meritum, chcę zastrzec, że są ludzie, którzy mają wielu partnerów i nie widzę w tym niczego złego. Są to związki otwarte. Nie próbuję ich w żaden sposób oceniać, ponieważ każdy ma prawo sam wybierać formę swojej relacji intymnej. To dla mnie w porządku. Jest jednak bardzo istotna różnica pomiędzy związkiem otwartym a tradycyjnym małżeństwem – w związku otwartym partnerzy oboje wyrażają zgodę na taką formę. W małżeństwie jest wręcz przeciwnie: ślubują sobie wierność. Seks na boku jest wtedy złamaniem obietnicy, jest oszustwem.

Czy wiecie, co oznacza słowo: „ślub”? Do czego się odnosi? Przecież nie ma w tej semantyce białej sukni czy weseliska na stu gości. Ślub to ślubowanie – przysięga. Jest tam wiele pięknych zobowiązań – trwanie obok siebie w rozmaitych trudnościach, miłość, lojalność, bycie razem do końca życia, ale jest i to magiczne słowo: “wierność”. Innymi słowy – przysięgamy sobie wzajemnie, że nie będziemy sypiać z innymi osobami. Wierność jest niejako obowiązkowym warunkiem małżeństwa. Wierność wzmacnia związek i go określa, ponieważ jest gwarancją, że jestem na dobre i złe z tym, kogo wybrałam. Jestem dla niego, a on jest dla mnie.

Jeśli dwoje małżonków wspólnie uzgodni, że on współżyje z sąsiadką, a ona z listonoszem i jest im z tym dobrze – to wyjątek. To prywatne odejście od zasad, które ma miejsce w czterech ścianach, a rzekłabym nawet: pod kołdrą. Nic nam do tego, jeśli to nie nasza kołdra. Ale nie zmienia to ważności zasady, która obowiązuje w cywilizowanym społeczeństwie. I nie tylko dlatego, że tak nakazuje tradycja, która się sprawdza. Nie tylko dlatego, że ludzie wierni sobie są szczęśliwsi od tych brykających na lewo i prawo. Ale również dlatego, że tak zostaliśmy wychowali – czyli do takiej formy związku jesteśmy przygotowani emocjonalnie, energetycznie i społecznie.

Spójrzmy dla przykładu na Mormonów czy Muzułmanów. W tych kulturach mężczyzna może mieć kilka żon, co oznacza, że kobiety od urodzenia są wychowywane w taki sposób, by czuć się naturalnie w sytuacji, w której dzielą się mężem z innymi. Jak wiemy tworzą one mini społeczności i wzajemnie wspierają się w wychowywaniu potomstwa. Jeśli jednak Europejka wejdzie do takiej rodziny, nie czuje się komfortowo, ponieważ nie jest do tego przygotowana. Jej wzorce wpisane w dzieciństwie domagają się innych zasad w związku.

Jest co najmniej jedno państwo na świecie, leży w Azji, w którym to kobieta może mieć dwóch lub więcej partnerów. W tamtej kulturze to pewna norma i nikt nie czuje się z tym niekomfortowo. U nas jest inaczej. Ręka do góry panowie, jeśli taki układ by Was satysfakcjonował. Który z Was byłby szczęśliwy w związku z żoną i dwoma szwagrami, kiedy nie ma na boku innych kobiet i ta jedna jest dla wszystkich trzech?

To co najistotniejsze – w naszej kulturze wierność nie jest tylko kwestią seksualną. To jakość psychologiczna. Będąc w relacji, w której ślubowaliśmy sobie wyłączność, jest to zwyczajna uczciwość. Tak po prostu – uczciwość. Obiecałam i dotrzymuję. Wtedy mój partner wie, że może na mnie polegać, że może mi zaufać. Seks jest tylko cząstką związku. Idąc do kochanki, mężczyzna zanosi jej swoje refleksje, marzenia, tęsknoty. Dzieli się z nią swoimi zasobami. Jak twierdzą niektórzy – także zasobami pobranymi od żony. To kradzież. Taki człowiek okrada żonę i wynosi coś do obcej kobiety. Moim zdaniem kobieta, która sypia świadomie z żonatym mężczyzną jest złodziejką i do tego arogancką, bo zwykle nie widzi w tym niczego złego. Ale życie przynosi rozmaite sytuacje i nie jest moim zamiarem kogokolwiek potępiać – pokazuję jedynie energetykę.

Pamiętajmy, że tradycyjne ślubowanie nie jest w naszej kulturze żadną obrożą ani kajdankami. Rozwody nie są skomplikowane, a ponadto zawsze można wybrać separację. Nikt nie może mi zabronić wyprowadzić się od męża, kiedy poznam kogoś, z kim zechcę być bardziej niż z mężem. Można to zrobić w każdej chwili. W XXI wieku nikt nas za to nie napiętnuje. Ale trzeba zrobić to uczciwie. Powiedzieć otwarcie żonie lub mężowi, że odchodzimy. Uzgodnić warunki opieki nad dziećmi. Nie jesteśmy do nikogo przykuci na stałe. Tym bardziej nie ma potrzeby, by oszukiwać i kłamać. Zdrada jest zawsze nieuczciwością. Dlatego tak się nazywa.

Nie chcę i nie próbuję nawet nikogo oceniać. Zdrady się zdarzają. Jak pisałam poprzednio, różnie układa się życie i ludzie też rozmaicie reagują na swoje kompleksy i potrzeby. Warto próbować zrozumieć drugą osobę, warto rozmawiać, warto uzdrawiać relacje. Nie każdy, kto zdradza, jest złym i niereformowalnym człowiekiem. Każdy przypadek jest indywidualny. Jednak zdrada wymaga uwagi, bo jest nieuczciwością. Nie można zatem łykać jej jak żaby i mówić: to naturalne i w porządku. Nieuczciwość nigdy nie jest w porządku.

I jeszcze raz wrócę do związków otwartych. One mogą być dobre i udane, bo tam nikt nikogo nie okłamuje. Kiedy mężczyzna zabiera zasoby energetyczne od żony i niesie je do innej kobiety, to również jego żona bierze pobrane od męża zasoby i zanosi do innego człowieka. Dlatego czworokąty są mniej dramatyczne od trójkątów, jest w nich odrobina równowagi i zgoda na przepływ zasobów. Jeśli jest zgoda, to nie ma kradzieży, prawda? To jasne. W każdej relacji potrzebna jest wspólna umowa i prawda. Potrzebna jest uczciwość. A to też sobie ślubujemy.

Bogusława M. Andrzejewska

Skrzydła

Dzisiaj bajkowo i magicznie, jak przystało na okres świąteczny. Artykuł ten jest głównie dla Starych Dusz, ale też dla każdego, kto ma otwarte serce i nie boi się widzieć więcej. Każdy z nas ma skrzydła i każdy je może mieć. Nie jest to nic niezwykłego, jeśli nauczymy się odczuwać energię. Nie musicie mi wierzyć na słowo – zobaczcie, sprawdźcie, wypróbujcie. Wierzę, że dla wielu z Was to oczywista sprawa. Tym bardziej, jeśli potraktujemy je nie jako pierzaste kończyny, podobne do tych posiadanych przez ptaki, lecz jako moc i odblask Światła, które lśni w naszym wnętrzu.

Ja sama mam kilka rodzajów skrzydeł. Pierwsze z nich odkryłam zaraz po buddyjskiej inicjacji, kiedy zaczęłam praktykować pewną groźną formę. Nie musiałam niczego sobie wyobrażać – kiedy tylko zaczynałam praktykę, te skrzydła wystrzelały z moich pleców w swojej energetycznej formie. To było niesamowite uczucie i często się wtedy zastanawiałam, kim jestem i kim byłam poprzednio, że te skrzydła tak po prostu stały się nagle częścią mnie, jakby były na moich plecach od zawsze.

Potem intensywnie pracowałam z Aniołami i miałam rzecz jasna mnóstwo ciekawych doświadczeń. Oczywiście pracuję z Nimi nadal cały czas. Tutaj początkowo czułam przede wszystkim skrzydła mojego Anioła Stróża, którymi mnie otula. Ale po jakimś czasie poczułam, że mam też swoje. Nie potrzebowałam do tego żadnego procesu. Wystarczyło o nich pomyśleć. Myślę, że na tym etapie każdy może coś takiego odkryć.

Szczególnie Stare Dusze mogą dość szybko zauważyć u siebie jakiś rodzaj energetycznych skrzydeł. Pisałam kiedyś o tym – Stare Dusze mają w sobie wibracyjne cząstki anielskich albo czarodziejskich jakości, czasem skrawki gwiezdnych energii, czasem takich związanych mocno z naturą i duchami natury. Mogą zatem dość szybko odkryć u siebie energetyczne symbole i elementy związane z istotą takiej jakości. U osób o silnej energii elfów czasem widzę takie przejrzyste skrzydełka, przypominające skrzydła ważki. Jeśli kochacie naturę, to możecie należeć do królestwa Dewów Natury i być ludzkimi uzdrowicielami Przyrody. Wówczas te skrzydełka są takim Waszym wyróżnikiem.

Ale jest pewna fenomenalna rzecz. Odkąd inicjuję w Angel Reiki, widzę, jak osobom, które dostrajam, te skrzydła wyrastają w trakcie inicjacji. To niesamowite widzieć coś takiego przed sobą. W czasie inicjacji stoję początkowo poza plecami przyjmującego i to zaczyna się już wtedy. Nagle rozwijają się takie ogromne skrzydła, przypominające wielkie ptasie… Ale są ze Światła. I te „pióra” w nich też są ze Światła. Uświadamiam sobie wówczas, że każdy, kto zostanie inicjowany w Angel Reiki staje się Anielskim Uzdrowicielem, więc jakby Anielskim Pomocnikiem. Być może te świetlne skrzydła są znakiem rozpoznawczym? Symbolem pracy na poziomie siódmego wymiaru?

Mam jeszcze Smocze skrzydła. Trudno mi realnie opisać moje powiązanie ze światem Smoków, ale często miewam sny, w których jestem Smokiem. Mam pysk, łapy, ogon i skrzydła. I oczywiście latam. Latanie we śnie jest rzecz jasna niesamowite, ale to wątek ciekawy głównie dlatego, że to jedyne skrzydła do latania. Pozostałe, o których pisałam, są czysto energetyczne. Mogą służyć do ochrony, ale nie do latania. Na Smoczych skrzydłach natomiast można się unosić w wymiarach subtelnych. 

I wreszcie schodząc na ziemię – trochę o tych naszych ludzkich energetycznych skrzydłach. Bardzo często kiedy robię coś, co naprawdę kocham, mówię, że wyrastają mi przy tym skrzydła. I rzeczywiście tak też się czuję, jakby niewidzialna energetyczna siła unosiła mnie ponad podłogą. Takie uczucie uniesienia, zachwytu i ogromnej przyjemności nazywa się najczęściej „przepływem”. Angielskie określenie „flow” bywa głównym tematem dla wielu mówców motywacyjnych.

Nie bez powodu. Wejście w przepływ jest przede wszystkim podniesieniem wibracji i tym samym rozszerzeniem naszego pola energetycznego. Kiedy Światło zaczyna wypełniać naszą aurę – co oczywiście jest naturalnym wynikiem radosnego działania w stanie przepływu – ta przestrzeń rośnie. Aura się poszerza i wyraźnie rozświetla. To, co można zaobserwować przyglądając się z boku, to właśnie takie Światło wypływające z wnętrza człowieka i wypełniające całą przestrzeń dookoła. Człowiek zaczyna lśnić.

Podobnie dzieje się, kiedy kochamy. Kiedy pozwalamy sobie intensywnie odczuwać miłość i zanurzamy się w tym odczuwaniu. Chociaż zwolennicy przebudzenia uważają, że dotyczy to tylko miłości bezwarunkowej, ja obserwuję to zjawisko u ludzi zwyczajnie zakochanych. Stan zakochanie jest dotknięciem Najwyższego Źródła. Moim zdaniem został nam dany właśnie po to, abyśmy doświadczyli miłości i umieli ją rozpoznawać. Abyśmy dostali piękny kierunkowskaz na dobre życie. Owszem – czasem ten stan szybko mija, czasem rozprasza się pod wpływem drobiazgów. Ale to nie zmienia faktu, że dotyka nas nawet na chwilę z całą swoją mocą.

Zatem stan kochania i zakochania także nas rozświetla. Wzmacnia, rozjaśnia, poszerza pole energetyczne. Jest w gruncie rzeczy tym samym, co przepływ. Podnosi nasze wibracje i wypełnia aurę Światłem. Pozwala zanurzyć się w naszej prawdziwej boskiej naturze i poczuć Kim W Istocie Jesteśmy. A kiedy przenosimy się na wyższy poziom energii, Światło naszej aury tworzy wokół nas piękne lśniące skrzydła.

Kocham Anioły i każde najmniejsze nawet porównanie do ogromnej mocy Ich miłości oraz dobroci mnie od razu uskrzydla. Móc być jak Anioł to dla mnie największy zaszczyt i najpiękniejsze marzenie. Ale nie każdy tak odczuwa i wcale nie jest to konieczne. Czasem wystarczy być po prostu człowiekiem. Dobrym człowiekiem, który lśni swoim wewnętrznym Światłem i rozprzestrzenia  swój piękny blask na wszystkich wokół, uzdrawiając, wzmacniając i podnosząc innym energię. Tylko tyle. I aż tyle.

Bogusława M. Andrzejewska

Czas na Reiki

Książka jest dostępna w wersji elektronicznej.

Po Nowym Roku będzie również w wersji papierowej, można już zamawiać.

https://ridero.eu/pl/books/czas_na_reiki/

Można zapytać, po co kolejna książka do Reiki, skoro jest ich tak dużo? Zwróciłam jednak uwagę, że one wszystkie są do siebie podobne – przypominają skrypt do nauki przykładania dłoni. Rzadko poruszają jakiekolwiek inne kwestie, jakby Reiki była wyłącznie formą bioenergoterapii. Moim zdaniem większość tych książek to podręczniki do zabiegów, wypełnione w dużej mierze przede wszystkim zdjęciami układów rąk. Tymczasem Reiki jest przepiękną metodą duchowego rozwoju i fantastycznym narzędziem do pracy nad sobą, a jej zdolności uzdrawiania ludzkiego ciała są niejako pozytywnym dodatkiem, czy – jak kto woli – pięknym potwierdzeniem podnoszenia wibracji.

O tym właśnie chciałam napisać książkę. O tym, co jest stale pomijane lub zaznaczane jedynie krótkim akapitem – o działaniu energii na poziomie duchowym. O tym, co jest szczególnie ważne w czasie, kiedy Ziemia wznosi swoje wibracje. O tym, czego potrzebujemy jako ludzkość i co możemy w sobie rozwijać dzięki takim metodom jak Reiki. O tym, co pozwala nam odkrywać naszą prawdziwą boską naturę i podążać za tym w najlepszy dla nas sposób.

Wierzę głęboko, że Reiki została odkryta na nowo w XX wieku właśnie po to, by mogła nas wspierać w podnoszeniu energetyki i odkrywaniu naszej prawdziwej Mocy, naszego boskiego dziedzictwa. Do chwili obecnej zdążyła rozprzestrzenić się po świecie i dotrzeć do najdalszych zakątków Ziemi. Ludzie zainteresowani duchowym rozwojem odnajdują w niej niezawodne narzędzie do wewnętrznego wzrastania i uzdrawiania nie tylko ciała fizycznego, ale również emocji, problemów w relacjach, finansów, długów karmicznych, kłopotów zawodowych… Nie ma tu ograniczeń. Reiki wspiera nas w każdym obszarze życia, prowadząc do wysublimowanych energetycznie rozwiązań. Warto o tym wiedzieć, że w kwestii uzdrawiania życia to jedna z najlepszych i najbardziej uniwersalnych metod na świecie.

Oprócz tego przyznaję – chciałam również wyjaśnić wiele kontrowersji związanych z niektórymi aspektami pracy z energią oraz zburzyć pewne mity narosłe wokół metody. Praktycy Reiki stale wchodzą w rozmaite spory o rzeczy, które zupełnie nie są tego warte. Reiki ma też ciągle wielu przeciwników wśród ludzi, którzy moim zdaniem nie do końca rozumieją, o co chodzi, ponieważ argumenty, których używają, nijak się mają do rzeczywistości. Stale jeszcze spotykam osoby, które boją się Reiki lub wydaje im się, że jest okultystyczną praktyką albo sektą. Takie pojmowanie pracy z energią opiera się na niewiedzy, którą próbuję tą książką usunąć.

Reiki jest bezpieczna. Reiki jest dla każdego, kto naprawdę zechce. Reiki nie jest religią i może z niej korzystać także osoba głęboko wierząca. Oczywiście nic na siłę. Nie każdemu musi się taka metoda podobać. Ale wybór nie powinien być oparty na strachu czy błędnych przekonaniach. Warto wiedzieć, czym jest Reiki. Wierzę i mam głęboką nadzieję, że dzięki tej lekturze wiele spraw stanie się bardziej zrozumiałymi.

Reiki jest jedną z najpiękniejszych metod rozwoju wewnętrznego, z jaką się spotkałam. Zachwyca mnie niezmiennie od wielu lat, wypełnia każdy mój dzień, dlatego zdecydowałam się o niej napisać. Nie jest to podręcznik z instrukcjami do zabiegów i układami dłoni, lecz opowieść o duchowej mocy, która pozwala nam głębiej odczuwać naszą prawdziwą naturę i to Kim W Istocie Jesteśmy. Żyjemy w magicznych czasach. Umiejętność sublimacji energii jest dzisiaj dla nas szczególnie istotna.

Motylove Kręgi 2020

To już siódmy raz spędziłyśmy twórczy czas w pięknej przestrzeni mądrych, poszukujących kobiet na Motylovych Kręgach. Spotykają się tu energie Motyli, Achaniołów, Aniołów, Bogiń, Jednorożców, Kryształów i Czarodziejek. Przypomnę, że inicjatorką tych cyklicznych spotkań jest Iwona Aruna Mazurek, wrażliwa wizjonerka, malarka, terapeutka, twórczyni metody „Kolorowe Motyle”.

W tym roku ponownie spotkałyśmy się tuż przed celtyckim świętem Mabon dniem jesiennej równonocy, kiedy można harmonijnie połączyć energię twórczej ekspresji z introwertyczną wrażliwością. Dzień i słońce symbolizują wyprowadzanie energii na zewnątrz, otwartość na świat, na ludzi i na to wszystko, co możemy światu ofiarować.  Noc i energia Księżyca to wrażliwe zagłębienie się w sobie, to medytacja, to też kobieca siła i magia.

Wyjątkowość tegorocznego spotkania wyznaczyła nasza wizyta w Rozpieszczalni Koni uratowanych od śmierci w rzeźni przez Magdalenę Szmigierę. Dlatego od tej informacji zaczynam opowieść. Oprócz koni, znajdują się tam też osiołki, kozy, byczki i psy wszystkie niegdyś bezdomne, odnalazły tu swój azyl, kochające dłonie i pełne miski oraz żłoby. Wszystkie są bardzo zadbane i ufne wobec człowieka. Zaskakują otwartością i chęcią kontaktu. Wyraźnie widać, że pod kochającymi skrzydłami swojej właścicielki nauczyły się widzieć w ludzkiej dłoni tylko źródło pieszczoty.  Miejsce, gdzie żyją uratowane konie jest piękne, czyste, wypełnione bardzo wysoką wibracją. Pastwiska są bardzo duże, konie mają mnóstwo świeżej trawy i wielką przestrzeń do biegania.

Kontakt z tymi cudownymi, pełnymi wdzięczności istotami na zawsze odmienił nasze postrzeganie świata. Wiedząc, jaką mają za sobą trudną przeszłość, spodziewałyśmy się spotkać dystans i lęk, tymczasem niektóre z nich wprost przytulały się do naszych rąk domagając drapania za uszkiem. Doświadczyłyśmy z ich strony mnóstwo miłości, wdzięczności i zaufania, podczas kiedy oczekiwałyśmy, że to my będziemy ją tam rozdawać. W Rozpieszczalni wykonano wspaniałą pracę, uszczęśliwiając wiele cudnych istot. Zapraszam wszystkich o dobrym sercu do włączenia się w pomoc dla zwierząt, poprzez zakup paszy, marchewek, siana czy wpłat na budowę wiat zależnie od potrzeb. Takich magicznych miejsc powinno być jak najwięcej.

Program warsztatów był bardzo bogaty. Moim zdaniem to jedna z największych zalet takich spotkań różnorodność, wielobarwność, rozmaitość zajęć. Oferta jest tak obszerna, że każdy z łatwością znajdzie tu dla siebie coś, co go zachwyci. Jesteśmy różni, mamy rozmaite oczekiwania i upodobania. Jeden kocha taniec, inny śpiew i dźwięk, jeszcze inny malowanie, a jeszcze inny poszukuje wiedzy, kontaktu z naturą lub medytacji. Tego wszystkiego i jeszcze więcej można było doświadczyć na Kręgach.

Iwonka Mazurek poprowadziła nas piękną medytacją do namalowania własnego Anioła Stróża. Jak zwykle trafiły się osoby, które (od dzieciństwa) nigdy nie malowały. W przyjaznej atmosferze odkrywały własną twórczą moc, która nie wymaga żadnego talentu ani żadnych szkół artystycznych. Po skrzydłami Iwonki malowałyśmy też wspólnie osobiste mandale oraz dużą mandalę bogiń.

Kluczowym punktem zajęć jest zwykle uwalnianie Kolorowych Motyli. Cudowna, magiczna, a zarazem technicznie zupełnie nieskomplikowana metoda, w swej istocie niesie naukę rozumienia Języka Światła. Wielobarwne Motyle wyfrunęły spod naszych rąk, niosąc w sobie cenne dla nas informacje i moc wewnętrznej transformacji.

Integralną częścią takich spotkań są zwykle tańce w kręgu, prowadzone w mistrzowski sposób przez Iwonkę Dziermę. Myliłby się ten, kto sądziłby, że to zajęcia ruchowe. Każdy taniec to odrębna opowieść łącząca nas z różnymi aspektami ludzkiego istnienia. Z magicznego kręgu wyłaniały się czarodziejki, akuszerki, kochanki, boginie, matki, roześmiane dziewczyny, synowe…

Każdy taniec zabierał nas w odległą egzotyczną podróż. Przepiękna muzyka kołysała i szeptała niesamowite historie. Proces tańca w kręgu to prawdziwe misterium, podczas którego można się śmiać i cudownie bawić, ale też wzruszać i z głęboką refleksją uczestniczyć w odwiecznym połączeniu z Matką Ziemią. Tańczymy boso. Dobrze jest ubrać suknię lub spódnicę, która swoją magią pomaga kobiecie zebrać energię.

Zawsze spotykamy się też z dźwiękiem. W tym roku wysłuchaliśmy krótkiego koncertu Marysi Barefoot Grońskiej, połączonego z jej bosą opowieścią. A w kolejnych dniach uzdrawiała nas grą na kryształowych misach Irenka Nawrocka. Koncerty Irenki, wypełnione potężną wibracją zrobiły na mnie wielkie wrażenie. Chociaż nie pierwszy raz słuchałam gry na misach, po raz pierwszy doświadczyłam tak namacalnej potęgi dźwięku, który harmonizował nasze ciała.

Ponieważ mam ten przywilej, że czuję energię, dane mi było bajecznie wręcz dotknąć płynących wibracji. Zobaczyć je w świetle i kolorze. Trudno to ująć w słowa. Myślę, że pewnych rzeczy trzeba po prostu doświadczyć. Na każdych kręgach odkrywam coś całkiem nowego dla siebie. W tym roku to była moc kryształowych mis i harmonizacja czakr dźwiękiem.

Jak co roku nasza Naczelna Anielica przywiozła cały samochód Aniołków z masy solnej, aby rozdać je wszystkim uczestniczkom. Grażynka Wilk z właściwym sobie wdziękiem opowiada o historii lepienia aniołków oraz zdobytych dzięki temu nagrodach. W rozczulający sposób dzieli się z nami swoją pasją, pokazując, że w twórczości najważniejsze jest otwarte serce.

Grażyna Adamska przygotowała na nasze spotkanie piękną, twórczą medytację, dzięki której mogliśmy odkryć Misję Swojej Duszy. Prowadzeni jej dźwięcznym głosem podążaliśmy do swojej wewnętrznej świątyni, by odnaleźć odpowiedzi na najważniejsze dla nas pytania. Takie medytacyjne procesy są zawsze ważnym elementem spotkań w Motylovych Kręgach. I dodam, że na każde spotkanie, Grażyna przygotowuje nam coś innego ze swojego bogatego kwantowego warsztatu.

Nie mogło zabraknąć tematycznych wykładów. W tym roku była to opowieść Małgosi Worsztynowicz o liniach rodu i przekazywaniu w rodzie energii. Pozostawiła we mnie ciekawość i poczucie niedosytu. Z całą pewnością chcę dłuższy wykład i więcej na ten temat. W pewien sposób to wiedza fascynująca dla każdego, kto interesuje się życiem i układem energetycznym w rodzinie.

Monika Falkowska opowiadała nam o mocy naszego umysłu i sposobach kreowania świata potęgą myśli, podkreślając naszą indywidualną moc tworzenia rzeczywistości. Ja tym razem miałam przyjemność poprowadzić wykład o pracy z kryształami, które w moim odczuciu są portalami do innych wymiarów. Piszę o tym sporo na swojej stronie. Oprócz tego zrobiłam naszej pięknej grupie krótką medytacją wprowadzającą do przytulania drzew i świadomej pracy z ich cudną kochająca energią.

Wszystkich zaciekawionych naszym magicznym spotkaniem, zapraszam na kolejne Motylove Kręgi, które zrobimy zapewne wiosną, jeśli tylko warunki pozwolą. Chcemy spotykać się przynajmniej dwa razy w roku, ale czasem na drodze staje nam rzeczywistość i spotkanie musi zostać przełożone. Tej wiosny ze względu na epidemię bezpośrednie spotkanie zostało odwołane, ale w grupie Motyli na FB zorganizowałyśmy zdalne zajęcia. Przygotowałyśmy odczyty, filmiki i wykłady. Były też uwalniane motyle. Warto być z nami na bieżąco i obserwować to, co przygotowujemy dla Was.

Bogusława M. Andrzejewska

Przewodnik po ofercie

Ponieważ moja oferta szkoleń i analiz jest dość obszerna, przygotowałam przewodnik, aby łatwiej było znaleźć to, co w danej sytuacji może być najbardziej przydatne. Często piszecie do mnie z pytaniem: co byłoby dla mnie najlepsze? Trudno mi decydować za kogoś, ale mogę w tym miejscu pokazać, co cieszy się największa popularnością, co się najbardziej podoba moim klientom. Uwzględniłam też ceny, abyście mogli dopasować dla siebie coś zgodnie ze swoimi możliwościami finansowymi.

To rzecz jasna moje sugestie. Każdy może zawsze wybrać to, na co ma ochotę i co go szczególnie zaciekawia.

  1. Dla osób, które mają problemy lub wątpliwości w obszarze finansowym
  • Zajęcia indywidualne to sześciogodzinne spotkanie, na którym szczegółowo omawiamy problemy i wybieramy odpowiedni system pracy terapeutycznej. Koszt 600 zł.
  • Konsultacja – czasem wystarczy godzina rozmowy i odpowiednich zaleceń, aby uzdrowić sytuację. Koszt konsultacji 200 zł.
  • Prosperita i Prosperita dla zaawansowanych to wykłady audio w formacie mp3, każdy w cenie 50 zł.
  • Książka „Sposób na szczęśliwe życie” – dotyczy nie tylko finansów, ale finalnie pomaga również w tym obszarze. Cena ok. 35 zł
  • Szkolenie on-line „Kwantowa Prosperita”, składające się z 12 modułów, wypełnione wieloma skutecznymi ćwiczeniami. To szkolenie zmienia pozytywnie świadomość. Koszt 499 zł

 

  1. Dla osób, które mają problemy lub wątpliwości w obszarze związków i relacji
  • Warsztat o związkach, prowadzony w trybie indywidualnym przez Skype’a, pozwala znaleźć i uzdrowić źródło problemów. Koszt 400 zł.
  • Konsultacja – czasem wystarczy godzina rozmowy i odpowiednich zaleceń, aby uzdrowić sytuację. Koszt konsultacji 200 zł.
  • Szczęśliwe związki to wykład audio w formacie mp3, w cenie 50 zł.

 

  1. Dla osób, które mają problemy ze zdrowiem i samopoczuciem
  • Konsultacja – nie jestem lekarzem. W czasie konsultacji mogę pokazać psychosomatyczne przyczyny schorzenia i podpowiedzieć psychologiczne sposoby uzupełnienia zaleceń lekarza. Koszt konsultacji 200 zł.
  • Szkolenia Reiki to sprawdzona forma poprawy zdrowia i złagodzenia objawów choroby. Jest doskonałą formą uzupełniająca tradycyjne leczenie. Inicjacje na odległość kosztują odpowiednio: I stopień – 300 zł, II stopień – 500 zł, III stopień – 1600 zł.
  • Energetyczne przekazy Reiki mogą przynieść ulgę w sytuacji jeśli ktoś nie chce lub nie może poddać się inicjacji. Proponuję różne pakiety.

 

  1. Dla osób, które zmagają się z rozmaitymi sprawami
  • Zajęcia indywidualne to sześciogodzinne spotkanie, na którym szczegółowo omawiamy problemy i wybieramy odpowiedni system pracy terapeutycznej. Koszt 600 zł.
  • Konsultacja – czasem wystarczy godzina rozmowy i odpowiednich zaleceń, aby uzdrowić sytuację. Koszt konsultacji 200 zł.
  • Wykład audio „Na życiowym zakręcie”  zawiera podpowiedzi, jak radzić sobie z rozmaitymi sytuacjami, takimi jak: braki finansowe, rozstania, trudności w związku, problemy zdrowotne i inne. Koszt wykładu 50 zł.
  • Książka „Sposób na szczęśliwe życie” – dotyczy uzdrawiania rozmaitych obszarów życia. Cena ok. 35 zł

 

  1. Dla osób, które są zainteresowane rozwojem osobistym
  • Szkolenia Reiki to najciekawsza i najważniejsza forma pracy nad sobą. Reiki wzmacnia i przyspiesza rozwój duchowy. Inicjacje na odległość kosztują odpowiednio: I stopień – 300 zł, II stopień – 500 zł, III stopień – 1600 zł.
  • Szkolenia Prosperity to poznanie uniwersalnych zasad rządzących wszechświatem i ważnych elementów rozwoju osobistego. Zawierają wiedzę o: Prawie Przyciągania, wybaczaniu, podnoszeniu poczucia wartości, relacjach z innymi, finansach. Szkolenie kosztuje 600 zł.
  • Szkolenia z Pracy z Aniołami, na których uczę między innymi rozkładania kart  anielskich. Praca z Aniołami jest piękną metodą rozwoju osobistego. Koszt – 400 zł.
  • Warsztat o samoakceptacji – to podstawa wszystkiego, co dotyczy wewnętrznego wzrastania. Ponieważ kochanie siebie decyduje o naszym szczęściu, dobrych relacjach i powodzeniu finansowym, jest to szkolenie niezbędne dla każdego. Koszt 400 zł.
  • Szkolenie on-line „Sztuka Kochania Siebie” to kurs wypełniony rozmaitymi ćwiczeniami, składający się z 12 modułów podstawowych i kilku dodatkowych. Kurs uczy podnoszenia poczucia własnej wartości i uwalniania se od wszystkich blokad w tym zakresie. Koszt 368 zł.

 

  1. Dla osób, które chcą pracować z klientem w obszarze terapeutycznym
  • Szkolenia Prosperity to absolutna podstawa, konieczna, by móc rozumieć procesy pojawiające się w skomplikowanych życiowych sytuacjach. Polecam to szkolenie jako niezbędne uzupełnienie wiedzy także tym, którzy posiadają już dyplomy z technik kwantowych, Theta Healing, metody Silvy, EFT, Reiki i wielu innych. Prosperita zbiera i porządkuje całą wiedzę niezbędną do pracy z klientem. Polecam kurs podstawowy (600 zł) oraz instruktorski (1500 zł).
  • Kurs NAO. Nieinwazyjna Analiza Osobowości to genialna i zarazem prosta metoda rozpoznawania potrzeb i problemów ludzi na podstawie zewnętrznego wyglądu. Doskonałe narzędzie dla każdego, kto pracuje z klientem. Koszt szkolenia 400 zł.
  • Kursy numerologiczne mogą być doskonałym uzupełnieniem innych technik pracy z klientem lub też podstawowym tematem doradztwa personalnego. Proponuję dwa kolejne stopnie: I stopień – cena 500 zł, II stopień – cena 800 zł. Na drugim stopniu uczę harmonizacji karty numerologicznej, co jest techniką bardzo cenioną przez ludzi, którzy mieli okazję z niej skorzystać.
  • Kurs o Aniołach, na których uczę między innymi rozkładania kart  anielskich. Karty anielskich są świetną metodą pracy z klientem. Koszt – 400 zł.
  • Kurs Kart Archetypów, na których omawiam inne karty rozwojowe. Pracujemy między innymi z Kartami Bogiń i żeńskich archetypów, a także z kartami Smoków i Kryształów. Uczymy się posługiwać Językiem Światła. Szkolenie kosztuje 500 zł.

Zainteresowanych zapraszam – bandrzejewska@wp.pl