Od-Puszczenie

Jednym z największych wyzwań dla człowieka jest akceptacja niechcianych wydarzeń. Jak sama nazwa wskazuje, dotyczy to zgody na to, czego nie chcemy. Inaczej mówiąc jest to zgoda na to, na co się w istocie nie zgadzamy. W pewien sposób możemy dostrzec w tym nawet całkowity absurd, bo przecież nie można jednocześnie zgadzać się i nie zgadzać. Nie można sprzeciwiać się i akceptować. Właśnie dlatego to takie trudne. Ale wbrew pozorom możliwe.

Jak łatwo się domyślić, wymaga to całkowitej zmiany podejścia do danego tematu. Bez tej zmiany wszystko będzie tylko iluzją. Jeśli nie akceptujemy na przykład chciwości u innych, to stale będą nas drażnić i denerwować zachowania, które to reprezentują. Będziemy czuć gniew, a nierzadko pogardę wobec osób, które są łapczywe. Oczekiwanie, że zaakceptujemy takie zjawisko nie ma sensu, będziemy zaciskać zęby i udawać lub wręcz tłumić złość. To nie daje żadnego pożytku.

Dopiero spojrzenie z innej perspektywy pozwala uwolnić trudne emocje. Warto dla tej lekkości i dla tego zrozumienia wejść na chwilę w położenie innej osoby. Czasem wystarczy sobie uświadomić, że u podłoża chciwości jest lęk przez biedą. Dzisiaj niewiele osób wie, że więźniowie obozów koncentracyjnych przez wiele lat po zakończeniu wojny upychali po kieszeniach kawałki chleba. Mogło to wyglądać groteskowo, kiedy ktoś robił to na przyjęciu pełnym jedzenia. Ale zrozumienie traumy, jaką przeszli ci ludzie, pozwala ze współczuciem odnieść się do takiego zachowania.

Dzisiejsza chciwość u ludzi, którzy są czasem bardzo bogaci, odzwierciedla ten sam schemat: traumę i lęk przed głodem, biedą lub brakiem. Mogą być one głęboko zakorzenione w człowieku, mogą być nawet niesione jako karmiczny ślad po cierpieniu przodków, którzy cierpieli głód. Kiedy dostrzeżemy ten bolesny problem u osoby, która fizycznie jest majętna, to mamy szansę na odnalezienie w sobie zrozumienia i współczucia.

W ten sam sposób możemy odnieść się do innych ludzkich zachowań. Osoby egoistyczne i niegrzeczne prawdopodobnie nie zostały wychowane w życzliwości i wrażliwości. Nie znają tego. Jak mogą okazać coś, czego nie znają? Osoby okrutne zapewne nie doświadczyły miłości. Osoby aroganckie boją się rozpaczliwie odrzucenia. Ignoranci nie mieli dostępu do wiedzy i mądrości. Tchórzy nikt nie nauczył odwagi. I chociaż staramy się być jak najlepsi, powinniśmy też postarać się zrozumieć innych i dać im prawo by byli sobą.

Nie musimy stawiać innym ludziom wysokiej poprzeczki ani oczekiwać od nich naszego poziomu wiedzy, empatii, życzliwości czy otwartości. Każdy jest we właściwym dla siebie punkcie rozwoju i podejmuje decyzje najlepsze dla niego na dany moment. Czasem te decyzje niosą ból i cierpienie dla innych. Ale ci inni mają tę przewagę, że mogą spojrzeć z innej perspektywy i dostrzec w tym dla siebie tylko trudne doświadczenie, które niesie ważną lekcję. A tamten człowiek to tylko dostawca. Ktoś, kto przynosi lekcję w ziemskiej rzeczywistości.

W tytule artykułu zawarte są dwa pojęcia. Jedno z nich to „odpuszczenie” komuś. Jeśli na przykład stale męczą nas negatywne myśli o kimś, kto zrobił nam coś złego, to proces wybaczenia pozwoli pozbyć się tych myśli. Jeśli proces przeprowadzimy prawidłowo, to skutecznie uwolnimy się od żalu. Jednym z efektów i zarazem dowodów na prawdziwe „odpuszczenie” winy tej osobie będzie poczucie lekkości i zniknięcie męczących myśli czy obrazów.

W tym miejscu dodam, że nasz umysł lubi wracać do starych schematów, trzeba więc być uważnym i świadomie włączyć się w proces poprzez blokowanie powracających myśli. Mamy władzę nad umysłem, możemy więc powiedzieć „stop”, kiedy nawykowo wraca temat wyrządzonej nam krzywdy. Jednak same myśli nie będę już niosły emocji, więc szybko wygasną i znikną. To żal i gniew je zasilał. Wybaczenie pozbawia nasze myśli tego paliwa.

W ten sposób możemy wyraźnie zobaczyć, co oznacza „puszczenie” tematu i pozwolenie mu na to, by się rozpłynął w nicości. Świadome odrzucanie powracających negatywnych wspomnień jest właśnie takim skutecznym sposobem na uzdrowienie. Z jednej strony wydawać by się mogło, że wystarczy jakaś technika wybaczania i kwestia znika. Pozornie tak. Ale jeśli będziemy nadal rozmyślać nad bolesnym tematem, to po jakimś czasie emocje niestety mogą ożyć na nowo i wrócimy do punktu wyjścia. Dlatego czasem ludzie twierdzą, że wybaczenie nie działa. Przeszli pomyślnie proces, ale nadal wałkowali w myślach trudny temat tak długo, aż trucizna odrodziła się na nowo. To jak rozdrapywanie ran, którym nigdy nie pozwalamy się zagoić.

Puszczenie tematu, puszczenie cierpienia, puszczenie bolesnych wspomnień jest zaniechaniem tego uporczywego drapania. Jest daniem przyzwolenia na wygojenie i dojście do zdrowia. Jest zgodą na to, by zapomnieć albo zmienić podejście. I zdecydowanie polecam tę drugą opcję, ponieważ zapominanie nie jest wcale proste. Ponadto to właśnie zmiana podejścia pozwala na akceptację. Nie szukając skomplikowanych przykładów mogę zaproponować myśli w rodzaju: „widocznie inaczej nie umiał”.

Równie ważne jest bowiem „puszczenie”, czyli uwolnienie czegoś, co pozbawia nas energii. Jest to sposób na pozbycie się z energetyki czegoś, co zabiera nam siły i czas. Dotyczy to nie tylko innych ludzi, ale tysięcy spraw, którymi niepotrzebnie się obciążamy. Mądre powiedzenie głosi: „jeśli czegoś nie możesz zmienić, zaakceptuj”. Dzięki takiemu podejściu nie martwimy się i nie złościmy czymś, na co nie mamy wpływu. Warto „puścić” to, co bezproduktywnie zabiera nam energię.

Jest i drugi powód  kiedy czegoś za bardzo chcemy, spinamy się, a to blokuje przepływ energii i nie możemy mieć tego, co jest dla nas takie ważne. Nie można chcieć za bardzo. Nie można kontrolować wszystkich procesów, które dotyczą naszego życia. Czasem trzeba się powierzyć i zaufać, że wszechświat we lepiej. Warto zatem „puścić” i pozwolić by się działo. To jedna z największych mądrości Prosperity.

Dotyczy ona także przyzwalania na to, czemu ciągle stawiamy opór. Czasem zgoda na to, by zadziało się coś niechcianego powoduje, że to coś w magiczny sposób się ulatnia, ponieważ naszą lekcją było właśnie zaakceptowanie odmienności, inności, czegoś, czego nie chcieliśmy widzieć. Ot, taka magia, o której warto pamiętać. Bo czasem nasz opór powoduje tylko jeszcze większe cierpienie. Im bardziej złościmy się na coś i nie chcemy tego widzieć, tym mocniej to wchodzi w nasze życie. Wystarczy powiedzieć: „ok, przyjmuję cię, wejdź” i… znika. Koniec lekcji.

Bogusława M. Andrzejewska