Karanie

O potrzebie zemsty i ukarania kogoś za doświadczoną krzywdę już pisałam. Zemsta to niska energia, która do niczego dobrego nie prowadzi, a poczucie satysfakcji jest tylko chwilowe. W gruncie rzeczy w żaden sposób nie przynosi ulgi. Szkoda, że tak wiele historii z literatury i filmografii opiera się takich paskudnych wzorcach. Musimy umieć wyjść poza schemat wtłaczany nam przez media i rozmaitych autorów poszukujących silnych emocji, by zaciekawić odbiorcę.

Dzisiaj chciałabym jednak napisać o czymś innym niż osobista krzywda. Obserwuję, że wiele osób domaga się ciągle sprawiedliwości w sprawach, które ich bezpośrednio nie dotyczą. Czasem uważają, że jest ona czymś oczywistym i koniecznym. Więzienia są pełne, w sądach ogromne kolejki do skazywania kolejnych winnych i wszyscy uważają, że to naturalne. Tymczasem mogłoby być inaczej. Jestem Starą Duszą, moje poglądy mogą wydawać się dziwne, ale opierają się na wysokich wibracjach i rozumieniu zasad Prawa Przyciągania. Skoro już tu jestem na tym dziwnym świecie, dzielę się wiedzą o tym, jak być powinno, by ludzie byli zdrowi i szczęśliwi.

Podstawą jest wysokie poczucie wartości, szacunek dla siebie i innych. Jeśli kochamy siebie, nikt nas nie krzywdzi i sądy oraz więzienia stają się całkowicie zbędne. To oczywiste. Przyjmijmy jednak na chwilę, że jesteśmy dopiero w procesie rozwojowym i ciągle jeszcze dotykają nas rozmaite trudne doświadczenia ze strony innych. Jak sobie poradzić ze społecznym problemem kradzieży na przykład? Otóż okazuje się, że są na naszej planecie cywilizacje, które rozumieją energię i wiedzą doskonale, co należy zrobić w przypadku niewłaściwego postępowania.

Wielokrotnie mówiłam i pisałam, że człowiek, który jest kochany i szczęśliwy nie krzywdzi innych. Złe postępowanie jest zawsze efektem braku miłości i wewnętrznego bólu. Podstawą jest oczywiście praca z dziećmi, a potem z młodzieżą, wypełnianie młodych istot miłością, mądrością i szacunkiem dla siebie oraz dla  innych. Dopóki wszystkie dzieci nie będą otulane przez rodziców i opiekunów miłością i podnoszeniem poczucia wartości, będziemy doświadczać przestępstw. Kiedy każde dziecko doświadczy miłości i wsparcia – każde! – skończą się problemy. To da się zrobić.

Ale jeśli już mają miejsce różne naruszenia prawa, to warto winnego otoczyć właśnie miłością i zrozumieniem, a nie okrucieństwem i karaniem. Jest takie plemię na Ziemi, które ma ten mądry zwyczaj. Przestępca staje na środku wioski otoczony przez wszystkich mieszkańców. Każdy po kolei mówi mu dobre rzeczy, chwali go i zapewnia o miłości. Brzmi jak bajka? Jasne. Ale w istocie idealnie odzwierciedla zasady Prawa Przyciągania. Okazanie takiej osobie najlepszych uczuć, podniesienie mu poczucia wartości to JEDYNY sposób, by taki człowiek nigdy więcej nie popełnił przestępstwa. Karanie rozwija ból i gorycz, pogłębia niskie wibracje i chęć odwetu. Resocjalizacja poprzez karę jest bzdurą. Oczywiście – czasem ktoś ze strachu zaniecha pewnych negatywnych czynności, ale strach nie jest dobrą motywacją. Z reguły  złe energie znajda ujście w inny sposób. Nie tędy droga.

Tyle ogólnie prawdziwie duchowych zasad rozwoju. Jestem świadoma, ze żadne społeczeństwo – poza wymienionym tutaj plemieniem – nie jest gotowe na takie zmiany. Nie oczekuję ich, tylko uświadamiam i pokazuję. Jeśli rzucamy w człowieka błotem, nie możemy oczekiwać, że jego skóra zacznie lśnić złotą farbą. I ten człowiek i nasze dłonie będą ubabrane. Jeśli uderzam w tęczowy witraż metalowym łomem, nie zacznie ów witraż lśnić, lecz pęknie i rozsypie się na tysiąc kawałków. Nie można wymierzać kary i oczekiwać poprawy. Każda poprawa jest tylko maską założoną dla pozorów spokoju. Rozumiem jednak, że zmiany na Ziemi wymagają czasu.

Chcę zwrócić tutaj uwagę na nasze indywidualne wzorce. Jeśli bardzo mocno oburzamy się na postępowanie innych ludzi, to brakuje nam w sercu tolerancji i współczucia. Każdy przestępca to w pewien sposób nieszczęśliwy człowiek, w którego życiu zabrakło miłości. Potrzebuje przede wszystkim uzdrowienia. Nie chcę tutaj usprawiedliwiać okrutnych morderstw i innych zbrodni. Chcę tylko wyraźnie powiedzieć, że nie powinniśmy wypełniać myśli życzeniami kary dla innej osoby. Myślny raczej o uzdrawianiu, a nie o karaniu. O zapobieganiu, dobrym wychowywaniu, a nie o torturach dla drugiego człowieka.

Noszę w sobie stale słowa: „kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem”. Nie chodzi o porównywanie się do zbrodniarza, który zrobił coś, o czym nigdy nawet nie pomyślę. Chodzi raczej o to, że nigdy nikomu – zatem nawet zbrodniarzowi – nie życzę źle. Nie rozkminiam wyroków i zasadności istnienia więzień. Zostawiam to. Po prostu nie mam w sobie potrzeby wymierzania komukolwiek jakiejkolwiek kary. Nie czuję złości tylko współczucie – zarówno dla ofiary jak i dla kata. 

Ale znam ludzi, którzy ciągle głośno domagają się karania kogoś za coś. Czasem mają pozornie rację, kiedy krzyczą przeciwko komuś, kto okrutnie krzywdzi kogoś innego czy nawet całe grupy społeczne. Rzecz w tym, że domaganie się tak zwanej sprawiedliwości jest także wzorcem. Wzorcem braku litości. Wzorcem torturowania, ograniczania wolności, krzywdzenia innego człowieka. Uczymy w ten sposób naszą podświadomość rozliczania za wszystko, co w naszym pojęciu niewłaściwe. Może to z czasem obrócić się przeciwko nam.

Chociaż krzyczymy głośno przeciwko oczywistym zbrodniom, nasza podświadomość nie odróżni zabójstwa od drobnej złośliwości wyrządzonej innej osobie. Możemy zaskoczyć samych siebie bolesnym doświadczeniem, które wykreujemy, aby się ukarać za jakiś drobiazg pozornie bez znaczenia. Nie warto. Nie warto domagać się kary dla nikogo, bo tworzymy wtedy wzorzec, że kara jest czymś słusznym i będziemy dostawać ją za każdym razem, kiedy poczujemy najmniejsze bodaj wyrzuty sumienia.

Piszę na ten temat w dziale o wybaczaniu, bo w istocie chciałabym zrozumieć – jak ma się domaganie sprawiedliwości do wybaczania? W sieci pełno nadmuchanych wypowiedzi o przebaczaniu i reklam kursów metody Tippinga. A potem te same osoby krzyczą, by kogoś ukarać, bo na to zasłużył. Czy to nie jest sprzeczne ze sobą? Przecież prawdziwe odpuszczenie nie domaga się kary. I powtórzę – społecznie pewne działania są nadal potrzebne, ale my sami nie musimy nosić w sobie takich wzorców. Możemy skupić się na tym, co dobre i wierzyć w harmonię wszechświata. Niech wszechświat sam zajmuje się rozliczaniem i karaniem. My wybaczajmy, widząc tylko Dobro.

Bogusława M. Andrzejewska