Wybrać dobro

Wybaczanie wcale nie jest łatwym procesem, jak próbują nam wmówić niektórzy. To skomplikowane działanie, szczególnie wtedy, kiedy długo mierzyliśmy się z żalem. W teorii wszystko jest oczywiście proste, więc słowa padają szybko i bez trudu. Chcesz być zdrowy – wybaczaj. Chcesz być bogaty – wybaczaj. Chcesz być spełniony – wybaczaj. Chcesz cieszyć się miłosnym związkiem – wybaczaj. Jasne, ale jak?

Metod jest ich sporo. Zawsze w pierwszej kolejności polecam Medytację na Światło. Potem oczyszczenie żalu z pomocą przede wszystkim Fioletowego Płomienia. Do tego dochodzą jeszcze rozmaite narzędzia innych nauczycieli, na przykład Ustawienia Systemowe Hellingera albo Metoda Tippinga. Jednak w tym wszystkim można nie znaleźć dla siebie pomocy, bo jakaś część, gdzieś w głębi człowieka uparcie trzyma się zadanego niegdyś bólu.

I chociaż czasem nie pomagają żadne tłumaczenia, to dzisiaj o tym właśnie, ponieważ w moim doświadczeniu zdrowy rozsądek wielokrotnie okazał się najbardziej skuteczny. Jestem logiczna. Zawsze taka byłam. Na dodatek kocham dobro, piękno i komfort. Nigdy nie byłam natomiast zwolenniczką cierpiętnictwa, więc kiedy zadam sobie pytanie: „co przyniesie mi najwięcej przyjemności, lekkości, zadowolenia?” – odpowiedź staje się oczywista.

Ważne, by spokojnie przyjąć istnienie takiej dziwnej blokady w głębi duszy i nie martwić się, że jesteśmy jacyś wadliwi. Ludzie dużo i głośno mówią o łatwości wybaczania, bo kochają maski i udawanie kogoś, kim nie są. Nadrabiają miną i twierdzą, że wcale nie mają żalu, chociaż go mają. Wybaczanie to proces. Nie załatwi się tematu jedną grą w Satori czy wypełnieniem formularza. To odbywa się w sercu – dlatego właśnie przedkładam takie metody jak Medytacja na Światło, która dotyka prawdziwej głębi naszej istoty.

Ta dziwna blokad pojawia się dość często. Jest wyznacznikiem podjęcia procesu i świadectwem uruchomienia przepływu energii. Zanim lody żalu się rozpuszczą, potrzebujemy jeszcze więcej tej energii. Można zrobić sobie zabieg Reiki w odpowiedniej intencji lub oczyścić się w Kronikach Akaszy. Można poprosić o uzdrowienie Archaniołów lub wielokrotnie raz po raz stosować Medytację na Światło. Do skutku. Któregoś dnia mur pęknie, a serce zaleje czysta bezwarunkowa miłość.

Pomaga w tym zrozumienie całej skomplikowanej sytuacji. Rzecz nie tylko w tym, by wejść w buty kata i zobaczyć w nim nieszczęśliwego człowieka, któremu w życiu brakowało miłości. To nie zawsze działa. My też często nosimy w sobie ślady cierpienia i wcale z tego powodu nie bijemy innych na odlew. Powtarzanie – „to biedny człowiek, nie wie, co czyni”, jest czasem zbędną próbą bycia Chrystusem, który nadstawia drugi policzek. A przecież jeśli umiemy nie krzywdzić, to umie każdy. Tylko nie każdemu się chce, więc z jakiej racji mamy mu odpuścić?

Ale jest w tym coś ważnego i dobrego dla nas: wybór. Możemy wybrać, że wybaczymy i przestaniemy czuć żal i gniew. Korzyści z tego są ewidentnie dla nas. Po pierwsze odzyskamy spokój i zaczniemy w nocy dobrze spać. Każdy, kto cierpiał emocjonalnie wskutek doznanej krzywdy wie, o czym piszę. Jeśli jest narzędzie – a przecież jest – które pomoże ten spokój odzyskać, to nie warto zwlekać ani chwili. Spokój jest bezcenny.

Wraz ze spokojem przychodzi zdrowie. Żal i brak wybaczenia to psychosomatyczny wzorzec wszelkich chorób nowotworowych. Największa pozorna niesprawiedliwość wszechświata – skrzywdzony człowiek umiera wskutek emocjonalnego cierpienia i żalu do oprawcy. A to przecież kata powinna dosięgnąć kara. Jednak schodzimy tu na Ziemię, by nauczyć się wybaczania, a nie zemsty. Jest w tym więc pewna gorzka adekwatność, że pielęgnowanie w sobie pretensji obraca się przeciwko nam.

Wraz z odpuszczeniem win przychodzi też lekkość, ulga i poczucie szczęścia. Żal jest ciężką i trującą energią, co można ocenić choćby po jakości paskudnych chorób, jakie wywołuje. Brak wybaczenia nie przynosi kataru czy łamania w kościach. Przynosi powolną bolesną śmierć, jakby wyraźnie pokazywał, że jest najgroźniejszą toksyną świata. Kiedy go uwolnimy, to oczyszczamy swoje ciało z koszmarnego jadu. Pojawia się lekkość, radość, poczucie szczęścia. Energia zaczyna pięknie krążyć i wszystko wokół zaczyna lśnić.

Właśnie dlatego bez wybaczenia nie ma rozwoju wewnętrznego. Na wszystkich ścieżkach duchowych zaczynamy od tego, by odpuścić innym ich winy. Uwalniając się od żalu, otwieramy się na Dobro i pozwalamy, by najlepsze energie wypełniały nasze życie. Zamiast zwijać się w trudnych emocjach i gryźć w gniewie palce, możemy rozłożyć szeroko ramiona i uśmiechać się do całego świata. Możemy z ufnością otwierać serce na cudowne doświadczenia. Możemy być zwyczajnie szczęśliwi. Właśnie dlatego warto wybrać wybaczenie – dla siebie.

Bogusława M. Andrzejewska